Robert Kubica już wielokrotnie udowadniał, że jest sportowcem absolutnie najwyższej próby i człowiekiem z żelaznym charakterem i niezłomną siłą woli. Robert Kubica szczerze o formie. Kiedy wróci ta najwyższa? Przecież każdy kibic doskonale pamięta, że utratą życia omal nie przypłacił wypadku na trasie Ronde di Andora, gdy za kierownicą samochodu rajdowego uczestniczył w makabrycznym wypadku. Lekarze wpierw toczyli batalię, by Polak nie odszedł z tego świata, a później - zupełnie nadludzkim wysiłkiem - krakowianin krok po kroku wracał tam, gdzie miejsce jest zarezerwowane tylko dla elity, czyli do Formuły 1. Samo to już pokazuje, że być może nie mylą się ci, którzy przewidywali przed wypadkiem, iż Polak ze swoimi zdolnościami i umiejętnościami jest w stanie stać się jedną z największych gwiazd tej serii. Przywołanie tych wydarzeń jako żywo pokazuje, że Kubica po prostu przekracza granice, które dla wielu ludzi wydają się być niemożliwe. Nic zatem dziwnego, że niedawne zachorowanie na koronawirusa nie było czymś, co spędza sen z powiek 38-latkowi. Niemniej nie da się ukryć, co wprost wybrzmiewa z wypowiedzi Kubicy dla Interii, że zakażenie Covid-19 zostawiło na nim ślad. - Kiedy rozmawiamy, czuję się dobrze. Kilkanaście dni temu tak jednak nie było. Jeśli mam być szczery, w samochodzie nie odczuwam żadnych problemów. Gdy z niego wyjdę to jednak czuję, że moja forma nie jest najlepsza. Kiedy wsiądę na rower to... lepiej nie mówić. A szkoda, bo zimą spędziłem na nim sporo czasu, byłem w bardzo dobrej formie - przyznawał ambasador naszego motorsportu na świecie. A trzeba pamiętać, że kolarstwo to absolutnie wiodąca pasja naszego weterana. Nie tylko śledzi wydarzenia i starty najlepszych zawodników, ale także dla niego samego rower jest nieodzownym elementem dbanie o własne przygotowanie. I to na wysokim poziomie, bo Polak słynie z tego, że jest bardzo zaawansowanym amatorem tej aktywności. Kubica ma świadomość, że odbudowanie pełni możliwości organizmu będzie kluczowe przed zbliżającym się legendarnym wyścigiem. Otóż już w dniach 10-11 czerwca odbędzie się słynny 24h Le Mans, gdzie wytrzymałość i zdolność utrzymania koncentracji będą liczyły się dużo bardziej niż w Portugalii. - Kiedy jesteśmy w stanie utrzymywać tętno na poziomie, do którego organizm jest przyzwyczajony, głowa lepiej pracuje, a to tak naprawdę 90% ścigania. Zawsze mówię, że wszyscy mogą kręcić kierownicą, ale nie wszyscy mogą jechać na limicie przez trzy godziny z rzędu - powiedział nasz as.