Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polski sportowiec stracił dobytek w powodzi i od razu ruszył pomagać innym. "Brali ode mnie konserwy i od razu je jedli"

Michał Majewski, który od wielu lat jest pilotem w rajdach samochodowych, stracił wszystko w powodzi, jaka przetoczyła się przez południowo-zachodnią Polskę. 34-latek wraz z rodziną, w tym 2,5-letnim dzieckiem, nie ma dokąd wracać w Kłodzku. Mimo tego, że nie zostało mu nic, to od razu ruszył na pomoc innym powodzianom.

Zalane Kłodzko. W ramce Michał Majewski
Zalane Kłodzko. W ramce Michał Majewski/Dariusz Gdesz/PAP/Facebook/majewskimajkel/INTERIA.PL

Michał Majewski mieszkał w samym centrum Kłodzka. Mieszkanie kupił w styczniu tego roku, a w maju wprowadził się do niego. W tym samym domu mieszka jego brat, który dwa tygodnie przed powodzią skończył remont. Teraz zostali z niczym.

Majewski, który od wielu lat jest pilotem rajdowym, zdołał wraz z rodziną uciec przed wielką wodą. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się święci. W 1997 roku miał ledwie siedem lat i ma tylko przebłyski z tamtego okresu, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma co ryzykować. Dzięki temu być może uratował swoje życie.

Zalane Kłodzko/Maciej Kulczyński/PAP

Uciekł przed wielką wodą, a jak wrócił nie zostało nic. Premier Donald Tusk odwiedził sportowca

Kiedy jednak woda opadła, jego oczom ukazał się apokaliptyczny obraz. Nie zostało nic. Mało tego, wiele wskazuje na to, że dom, w którym zamieszkał, prawdopodobnie ucierpiał tak bardzo, że będzie się nadawał tylko do rozbiórki. W mgnieniu oka stracił wszystko.

- Uciekłem z rodziną z mieszkania w piątek wieczorem. Udaliśmy się w bezpieczniejsze miejsce. Sam z kolei pomagałem wozić ludziom worki z piaskiem. Żona Asia pilnowała dziecka i starała się wszystkie rzeczy upchnąć jak najwyżej, a potem część rzuciliśmy na strych. Po tym wszystkich wyszliśmy z domu. Wróciłem jednak po jakimś czasie, bo okazało się, że sąsiadka została w mieszkaniu. Chciałem ją zabrać. Nie chciała jednak iść. Kiedy wychodziliśmy z budynku, to wody było już tyle, że ledwo przeszliśmy. A potem... - opowiadał w rozmowie z Interia Sport Majewski, który stracił dobytek.

Do mieszkania wrócił, kiedy woda już opadła. Tam tylko szlam i naruszone ściany.

Wyniosłem te rzeczy, które udało się wcześniej zabezpieczyć na szybko na strychu. Przyjechali znajomi z rajdów samochodowych. Z całej Polski. I pomogli w wynoszeniu tego wszystkiego. Nie ma co więcej robić w tym mieszkaniu, bo budynek chyba pójdzie do rozbiórki. We wtorek był u nas premier Donald Tusk. Oglądał mieszkanie i cały budynek

~ mówił Majewski.

- W styczniu kupiłem to mieszkanie, a w maju się prowadziliśmy. Pode mną mieszkanie od babci dostał brat i dopiero co je wyremontował. Włożył w niego kupę kasy. Nie zostało nic, a remont skończył dwa tygodnie temu - dodał.

Ruszył na pomoc innym. "Brali ode mnie konserwy i od razu je jedli"

Majewski poza tym, że jest pilotem rajdowym, to ma firmę sprzątającą. Prowadzi ją razem z żoną, a do pomocy ma jeszcze dwie inne osoby. Nie jest to zatem duża firma.

- Mieliśmy takie miejsce do sprzątania, które stanowiło połowę naszego przychodu, ale zostało zabrane z wodą. Dramat. Nie wiem, czy będę miał z czego płacić ZUS dziewczynom, które u nas pracują. Nie chcę ich wyrzucać z pracy - powiedział.

Pilot rajdowy nie ma już czego ratować. Razem z przyjaciółmi ze motosportu rzucił się zatem w wir pomocy.

Przywieźli oni ze sobą dużo wody. Pojechałem zatem do Stronia Śląskiego rozdawać ludziom wodę. Ja już nic nie zrobię w tym mieszkaniu. Jedynie mogę powyrzucać meble przez okno. Nie siadłem zatem i nie zacząłem się nad sobą użalać, tylko ruszyłem pomagać ludziom. W Stroniu Śląskim jest dramat. W okolicznych wioskach ludzie brali ode mnie konserwy i od razu je otwierali i jedli. Nie wiem, jak to nazwać, co tam zobaczyliśmy. Wszystko wygląda tak, jakby toczyły się tam walki na froncie

~ opowiadał.

W ostatnich dniach Majewski z rodziną i psem mieszkali u znajomych w górnych częściach Kłodzka. Niebawem przeniosą się do malutkiego mieszkania kolegi, który na co dzień mieszka w Londynie.

By pomóc Majewskiemu i jego rodzinie, skrzyknęła się cała społeczność rajdowa w Polsce. Zbiórkę zainicjował czołowy kierowca świata Miko Marczyk.

"Pieniądze są pilnie potrzebne na nowe życie dla Michała i Jego rodziny. Na miejsce do zamieszkania oraz po prostu na przeżycie w kolejnych tygodniach. W związku z sytuacją w regionie i utratą dobytku przez swoich klientów, Michał przez najbliższe miesiące nie będzie miał też możliwości wykonywać swojej pracy. Sytuacja jest dramatyczna, każda wpłata się liczy" - napisał Marczyk.

Zalane Kłodzko/DARIUSZ GDESZ/PAP
Zalane mieszkanie Michała Majewskiego/Archiwum Michała Majewskiego/materiały prasowe
Kłodzko po powodzi/DARIUSZ GDESZ/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem