Wojciech Kulak, Interia Sport: Skąd w twoim życiu wzięły się sporty motorowe? Pasją do samochodów zaraził cię ktoś z rodziny? Kornelia Olkucka, kierowczyni Maffi Racing w F4 CEZ: Pojawiły się one w moim życiu, gdy miałam sześć lat i oglądałam z tatą wyścigi Formuły 1. Kibicowałam wtedy bardzo mocno Michaelowi Schumacherowi. Dodatkowo co roku z rodzicami wyjeżdżaliśmy na wakacje do Francji, a tam praktycznie na każdym kroku można spotkać tory kartingowe, takie amatorskie. Zawsze prosiłam rodziców, byśmy poszli po plażowaniu pojeździć gokartami. Jednak ducha rywalizacji poczułam w Monako. Miałam wtedy osiem lat. Spacerowaliśmy ulicami, gdzie, odbywa się Grand Prix F1 i zobaczyłam gokarty. No nie mogłam sobie odmówić. Pozostałe gokarty prowadzili chłopcy i zaczął się taki mini wyścig. Byłam szybka, wyprzedzałam ich i bardzo się z tego cieszyłam, że jestem od nich lepsza. Do gokartów halowych wsiadałam jeszcze nie raz i bardzo polubiłam te emocje, które były związane z prędkością i wyprzedzaniem. Ale dopiero w wieku dwunastu lat zapisałam się do szkółki gokartów halowych. Na te zajęcia chodziłam rok, a później rodzice kupili mi gokarta wyczynowego i zaczęłam z tatą jeździć na zewnętrzne tory. Przygotowując się do wywiadu znalazłem ciekawą informację o tym, że studiujesz psychologię. Ten kierunek przydaje ci się na torach wyścigowych, pozwala uzyskać delikatną przewagę nad rywalami? - Tak, aktualnie jestem na drugim roku studiów i wybrałam specjalność psychologia sportu. Uważam, że zdobywana przeze mnie wiedza oraz wsparcie moich psychologów sportu, dają mi subtelną, ale i istotną przewagę nad moimi rywalami. Przed każdym wyjazdem na tor, mam już wypracowaną swoją rutynę, która pomaga mi w zarządzaniu stresem, który jest naturalną częścią rywalizacji i skupić się na zawodach. Dzięki temu, że wiem jak kontrolować swoje emocje, mogę lepiej się skoncentrować na wyścigu i podejmować trafne decyzje nawet w bardzo stresujących i wymagających sytuacjach. Moją uwagę zwróciły też świetnie prowadzone media społecznościowe. Jestem pod wielkim wrażeniem niemal każdego materiału pojawiającego się na twoim Instagramie. Robisz to sama czy masz kogoś do pomocy? - Są one prowadzone we współpracy z moją niesamowitą mamą, która jest niezastąpionym wsparciem. Podczas sesji treningowych czy weekendów wyścigowych cała moja uwaga jest skupiona na planie działania na torze, więc absolutnie nie mam przestrzeni do myślenia o social mediach i szczerze powiem nigdy nie myślę. Jestem zawodniczką nie influencerem. Myślę tylko o tym, jak poprawiać czas okrążenia. Wtedy do pracy wkracza moja mama. Robi zdjęcia, nagrywa filmy i dokumentuje to, co się aktualnie dzieje na torze i w garażu. Wieczorami, gdy już emocje i stres ze mnie schodzi, wspólnie siadamy, przeglądamy filmy, a później tworzymy je i opisujemy, jaki był dzień treningowy, czy jakie emocje odczuwałam podczas wyścigu. Bardzo jej za to dziękuję, ponieważ gdybym miała to robić sama, zwyczajnie nie dałabym rady tego udźwignąć. To wspaniałe móc dzielić się tymi chwilami z fanami. Późny początek kariery nie przeszkodził Kornelii Olkuckiej Na początku trudno było dogonić rywali, którzy jeździli dużo wcześniej od ciebie i nabyli tym samym większe doświadczenie czy szybko poczułaś "flow" i błyskawicznie dorównałaś poziomem do przeciwników? - Początki zawsze bywają trudne, ale ja nigdy się nie zraziłam. Rozpoczęłam starty w zawodach, gdy miałam czternaście lat, w kategorii Junior Max na silniku Rotaksa. Było to wtedy dla mnie wyzwanie, ponieważ musiałam przeznaczyć dużo więcej czasu i wysiłku, aby dorównać moim rywalom, którzy się ścigali od małego. Intensywnie pracowałam na siłowni z trenerem personalnym i psychologami sportu. Praca przyniosła efekt, bo, gdy przeszłam do wyższej kategorii, stałam się liczącym zawodnikiem. Jechałam podobnymi czasami, co moi rywale, niektórych udawało mi się wyprzedzać, co było niesamowite. Jednakże gdyby nie mój tata, który pełnił wtedy rolę mojego mechanika i nauczyciela, nie udałoby mi się tak szybko osiągnąć tego poziomu. Jego wsparcie, nauka i doświadczenie było nieocenione. To dzięki niemu mogłam kontynuować rozwijanie mojego talentu i wkładać całe moje serce w to, co kocham. Pewnie wielu młodych chłopaków traktuje emocjonalnie rywalizację z kobietami. Zdarzyło ci się doprowadzić kogoś do łez, bo przegrał z tobą wyścig? - Nie mam pewności, czy kiedykolwiek doprowadziłam kogoś do łez, jednak wielokrotnie widziałam ogromną złość na twarzach rywali, których wyprzedzałam. Spotykałam się również z licznymi obelgami, które były kierowane w moją stronę po wyścigu. Jednak nigdy nie pozwoliłam, aby te negatywne komentarze wpłynęły na mnie i mnie złamały. Myślę, że wręcz przeciwnie, po każdym takim chamskim zachowaniu stawałam się silniejsza i bardziej zdeterminowana, aby im pokazać, że jestem lepsza. Zaczepiają cię czasem sfrustrowani mężczyźni w Internecie, którzy nie mogą wytrzymać, że kobieta może osiągnąć coś w motorsporcie? - Nieustannie spotykam się z frustracją ze strony niektórych panów, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że kobieta jeździć w Formule 4. Na co dzień zmagam się z niestosownymi komentarzami pod moimi filmami typu: “do garów", “wracaj do kuchni", “14-latkowie jeżdżą szybciej niż ty". Jest to smutne i bardzo krzywdzące, że wciąż żyjemy w świecie, w którym ludzie nie potrafią zrozumieć, że talent i predyspozycje nie mają płci, a sukcesy w wyścigach zależą jedynie od determinacji i umiejętności. Jestem zdecydowana pokazywać, że nie ma rzeczy niemożliwych, niezależnie od tego, jaką mamy płeć. Chcę być inspiracją dla kobiet jak i małych dziewczynek, żeby nie bały się spełniać swoich marzeń, nawet będąc w tak zdominowanym przez mężczyzn świecie. Nie zamierzam się poddawać i odrzucać swoje marzenia przez takie komentarze, które są wynikiem zazdrości, czy chęci zwrócenia na siebie uwagi. Sfrustrowanymi ludźmi nie warto zaprzątać sobie głowy. Czerpię energię z pozytywnych komentarzy, których mam bardzo dużo na swoich social mediach. Jestem bardzo wdzięczna tym ludziom, którzy znajdują chwilę, by do mnie napisać: “o jak super" , “kibicuję Ci", “jesteś niesamowita", “tak trzymaj, dziewczyno". Bardzo to doceniam i serdecznie dziękuję. Kornelia Olkucka reprezentowała Polskę na igrzyskach W CV masz między innymi występ w Igrzyskach Sportów Motorowych. To pewnie ogromna duma reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej. Co możesz powiedzieć o tej imprezie? - To było dla mnie niezwykłe doświadczenie. Impreza została przygotowana na najwyższym poziomie. Do Marsylii zjechali się sportowcy z całego świata. Reprezentanci z około stu państw mogli się zmierzyć w wielu kategoriach sportów motorowych, na przykład w Formule 4, driftingu czy kartingu. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie otwarcie, podczas którego każde państwo miało okazję zaprezentować swoich zawodników na scenie. Byliśmy świadkami zapierających dech w piersiach występów tanecznych i muzycznych. To rzeczywiście sporo się działo. Zrobiono wam też wioskę olimpijską? - Niestety nie, ale za to wspólnie mogliśmy spożywać posiłki w wydzielonej tylko dla zawodników przestrzeni. Tam mogliśmy się poznawać i zawierać przyjaźnie. Poznałam na przykład wspaniałe dziewczyny z Bahamów. W tegorocznych zmaganiach F4 CEZ reprezentujesz barwy Maffi Racing. Co zdecydowało, że akurat twój wybór padł na szwajcarski zespół? To był jedyny team, który wykonał telefon i chciał ciebie w swoich szeregach? - Rzeczywiście Maffi Racing to był jedyny team, który podjął inicjatywę i skontaktował się, wyrażając zainteresowanie moją osobą, jako kierowczynią wyścigową. Bardzo się cieszę z tego telefonu, ponieważ pokazuje on, że moje umiejętności, determinacja i zaangażowanie zostało dostrzeżone. Wielu zawodników rozsyła zapytania do teamów i cierpliwie czeka , czy zostaną zaproszeni na testy. Często nie są, a ja po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej zostałam zaproszona na testy. Opowiedz w takim razie, jak wyglądały wspomniane przez ciebie testy. - Składały się one z dwóch etapów. Najpierw pięciodniowy obóz w klinice Formula Medicine. To jedna z czołowych klinik, w której badani są kierowcy F1. W przeszłości testy przechodzili tam tacy zawodnicy jak: Ayrton Senna, Daniel Ricciardo, Robert Kubica. Sprawdzano w niej moje przygotowanie psychofizyczne i mentalne. Gdybym nie przeszła tych testów pozytywnie, nie zostałabym zaproszona na tor. Jazda bolidem to ogromny wysiłek fizyczny i trzeba mieć poukładane w głowie, by zachowywać się na torze bezpiecznie, trzeba umieć panować nad emocjami. To nie są żarty, tą maszyną pokonuje się niektóre zakręty nawet przy prędkościach ok. 100 km/h. Maffi Racing bardzo profesjonalnie podszedł do sprawy, co mnie ogromnie cieszyło. Wiedziałam, że jeśli przejdę testy, trafię pod skrzydła profesjonalistów. I nie pomyliłam się. Pierwsza runda F4 CEZ CHAMPIONSHIP na torze Balaton potwierdziła moje przekonanie. Cudownie mi się pracowało z moim inżynierem i mechanikiem. Za polską kierowczynią debiut na torze Jesteś zadowolona z pierwszego tegorocznego weekendu? Weekend na węgierskim torze Balaton Park Circuit był dla mnie pełen wyzwań i emocji. Byłam jedyną zawodniczką z całego gridu z tak małym doświadczeniem w prowadzeniu bolidu Formuły 4, gdyż miałam za sobą tylko jeden weekend treningowy i to miesiąc przed zawodami. Mimo to wykręciłam najlepszą czasówkę ze wszystkich debiutantów oraz wśród kobiet. Byłam z siebie dumna. Wyścigi , jak to w motorsporcie, potoczyły się ze zmiennym szczęściem. Na przykład trzeciego nie ukończyłam, bo wjechał we mnie inny zawodnik, urywając mi skrzydło i eliminując z walki. Finalnie przywiozłam z tych wyścigów nie tylko bogate doświadczenie, ale także puchar w kategorii "debiutant". Pierwszy start i już puchar. Nic, tylko pogratulować. - Jestem dumna także z tego, że od razu opanowałam trudną sztukę startu, bowiem nie każdemu to wychodzi. Już niebawem druga runda, tym razem na torze Red Bull Ring. Odkąd jestem kierowcą wyścigowym, marzyłam o tym, by ścigać się na tym torze i już wkrótce moje marzenie stanie się faktem. Zapraszam kibiców do śledzenia moich wyścigowych poczynań. Linki do relacji na żywo udostępniam w swoich social mediach. Załóżmy, że uda ci się realizować cel w CEZ F4. Co dalej? Masz już na oku jakąś serię, w której chciałabyś wystąpić w najbliższych latach? - Marzę o tym, aby znaleźć się w Formule 1 jednak wiem, że ta droga jest kręta, długa, wyboista i wymagająca. Na początku chciałabym dostać się do w F1 Academy, która jest dla kobiet trampoliną do wyższych serii. W F1 Academy młode kobiety nie tylko zdobywają doświadczenie na torze, ale przede wszystkim mają szansę uczyć się od kierowców F1, a także pracować z najlepszymi inżynierami i teamami, które odnoszą sukcesy na różnych poziomach wyścigowych, od Formuły 4 aż do Formuły 1. Znalezienie się w F1 Academy otworzyłoby mi drzwi do świata Formuły 1 nie tylko jako kierowcy, ale także przyszłej psycholog sportu. Warto podkreślić, że w F1 Academy nie ma żadnej kobiety z Europy Centralno-Wschodniej i czas to zmienić. Niestety bez wsparcia swojego kraju i sponsorów nie będzie to możliwe. Za każdą dziewczyną - Niemką, Brytyjką, Belgijką, Francuską, Filipinką stoją ich kraje i sponsorzy. Im wszystkim bardzo zależy, by promować swoje kierowczynie, by wyrównywać szanse kobiet i mężczyzn. "Samochody, którymi jeżdżą zawodniczki F1 Academy są za wolne. Jeżeli chcemy kiedykolwiek wprowadzić je do F1, to trzeba dać im szybsze bolidy" powiedział niedawno Max Verstappen. Zgadzasz się z mistrzem świata i twoim zdaniem F1 powinna zapewnić zawodniczkom szybsze maszyny? Nie są to w końcu nowicjuszki. - Uważam, że Max ma rację. Byłoby niesamowicie zobaczyć dziewczyny, które rywalizują podczas weekendów wyścigowych Formuły 1 w szybszych wozach. Wejście do F1 Academy wymaga umiejętności jeżdżenia już w bolidach jednomiejscowych, więc nie mam wątpliwości, że poradziłyby sobie one doskonale, prowadząc bolidy o większej mocy. Obserwuję te dziewczyny i widzę, jak ciężko pracują nie tylko na torze, ale i na siłowni i myślę, że fizycznie także sprostałyby zadaniu. Czego życzyć ci w sezonie 2024? Poza zdrowiem i dobrą formą pewnie przydałoby ci się dołożenie paru bogatych sponsorów. Odpowiedni budżet w sportach motorowych to podstawa. - Oj tak, bez sponsorów niewiele będę mogła zdziałać. Moi rywale trenują na torze bardzo dużo, bo ich na to stać. Ja przed zawodami miałam tylko jeden weekend treningowy. Jestem w pełni fizycznie i mentalnie przygotowana do ścigania się w Formule 4, brakuje mi objeżdżenia na torze, a to zdobywa się pokonanymi kilometrami. Proszę mi jeszcze życzyć szczęścia, bo ono też w czasie zawodów jest bardzo potrzebne, by omijały mnie na torze wydarzenia, które wyeliminują mnie z walki o punkty, jak to było w czasie pierwszej rundy na Węgrzech.