Jednym z dziecięcych marzeń Mikołaja Marczyka była próba pobicia rekordu Guinnessa. Gdy tylko w rękach miał odpowiednie ku temu narzędzia, postanowił zrealizować cel, choć sam prawdopodobnie nie spodziewał się, że rozmiar jego sukcesu będzie tak wielki. 5 marca Marczyk wyruszył w trasę z Polski do Paryża, jednak nie w celach turystycznych. Zapowiedział, że postara się pobić rekord Guinnessa w pokonaniu największego dystansu samochodem produkcyjnym na jednym zbiorniku paliwa. A jak zapowiedział, tak zrobił. 29-latek do wyzwania, które wydawało się niemożliwe, podszedł bardzo analitycznie. Zaplanował trasę, dostosował do niej prędkość i wyruszył po rekord. Ma 15 lat i już jest mistrzem świata. To nie koniec, Polak celuje w Formułę 1 Niebywały wyczyn Mikołaja Marczyka. Rajdowiec pobił rekord Guinnessa Poprzedni wynosił dokładnie 2545,80 km. Niebywałe umiejętności Polaka, w połączeniu z chłodną analizą pozwoliły mu nie tylko dojechać do stolicy Francji na jednym baku, ale do tego wrócić na nim do Polski. Pobicie rekordu w tej sytuacji było jedynie formalnością. Jego rozmiary robią jednak wrażenie. Marczyk pokonał na jednym baku dokładnie 2873 kilometry, tak więc wpis do księgi Guinnessa jest już kwestią czasu. - Osiągnąłem średnie spalanie paliwa na poziomie 2,6 l/100km przy średniej prędkości 80 km/h. To dla mnie satysfakcjonujący wynik. Teraz musimy dostarczyć komisji wszelkie dokumenty, zdjęcia i nagrania, aby nasz rekord Guinnessa mógł zostać uznany - podsumował kierowca rajdowy zespołu ORLEN Team. Fenomenalny start sezonu Roberta Kubicy. Polak w barwach Ferrari na podium Wyzwanie stanowiło na dobrą sprawę dla 29-latka rozgrzewkę przed wymaganiami nadchodzącego sezonu rajdowego. Wkrótce powinniśmy znów zobaczyć go na trasach cyklu mistrzostw Europy (ERC)