Wojciech Kulak, Interia: Na wstępie chciałbym zapytać skąd wziął się w twoim życiu motorsport. Odziedziczyłeś pasję po kimś z rodziny czy po prostu obejrzałeś z nudów jakiś wyścig, zaczynałeś wciągać się coraz bardziej i potem poszło już z górki? Franciszek Hałatnik, kierowca Janik Motorsport w F4 CEZ: - Jak miałem cztery lata tata zabrał mnie na halę kartingową. Tam była szkółka dla maluchów, do której tata mnie zapisał. Praktycznie od razu mi się spodobało. Pamiętam do dziś swój pierwszy wjazd w bandę "na pełnej prędkości". Po kilku miesiącach chodzenia do wspomnianej szkółki przeniosłem się wraz z ówczesnym trenerem na tory otwarte i tak już zostało do dziś. Wielu młodych chłopaków od najmłodszych lat trenuje przede wszystkim piłkę nożną i różne inne sporty zespołowe. Ty jednak postawiłeś na ściganie się samochodami. To był twój pierwszy wybór czy też zaczynałeś od kopania piłki i dopiero potem ukierunkowałeś się na sporty motorowe? - Raczej jestem indywidualistą. Tak już powiedziałem, motorsport był już u mnie praktycznie od urodzenia. Trenuję dodatkowo sporty walki i jeżdżę dużo na rowerze. Sporty zespołowe raczej nie są moją mocną stroną. Kibice pewnie szerzej usłyszą o tobie dopiero po starcie sezonu 2024, kiedy zadebiutujesz w F4 CEZ. Jak wyglądała twoja kariera do tego wyjątkowego momentu, w którym przekazałeś Polakom świetne wieści o dołączeniu do nowej serii? - Po ukończeniu siódmego roku życia, jak tylko można było uzyskać licencję kartingową, to od razu ją uzyskałem. Od sezonu 2016 jestem zawodnikiem kartingowym. Startowałem regularnie przez siedem lat w kartingowych mistrzostwach Polski oraz pucharze kartingowym ROK Cup Poland. Mam też wyścigi we włoskiej serii ROK oraz WSK. Byłem przez wiele lat członkiem kadry narodowej w sporcie kartingowym. W zeszłym roku po ukończeniu czternastu lat zrobiłem licencję wyścigową w sporcie samochodowym. Można było mnie zobaczyć w pucharze Trofeo di Serie. Wygrałem dwa wyścigi, kilkukrotnie stawałem na podium, w sumie cały sezon skończyłem na czwartym miejscu. Dla mnie najważniejszym sukcesem były międzynarodowe zawody we Włoszech - ROK Cup Superfinal w 2020 roku, gdzie wśród prawie setki startujących zawodników zająłem trzecie miejsce. Nigdy nie zapomnę tych zawodów, szczególnie że to było długo wyczekiwane i zasłużone podium. Dobrze smakowały też tytuły kartingowego mistrza Polski oraz wicemistrzostwo w Kartingowym Pucharze ROK Cup. Wspomniałbym jeszcze o moim debiucie w wyścigowych samochodowych mistrzostwach Polski. W pierwszym wyścigu tej serii samochodem Fiat 500 udało mi się wygrać o 0,2 sekundy. To też było fajne uczucie. Możliwość startu w Formule 4 to duży krok naprzód. Zmiana levelu na dużo wyższy, to się czuje. Koledzy ze szkoły zazdroszczą ci, że możesz już prowadzić samochód jeszcze przed zdaniem prawa jazdy? Tak, część z nich nie wierzy nawet jak pokazuję onboard z wyścigów Fiata 500. Nie wiem, jak poradziłbym sobie na ulicach zatłoczonego Wrocławia, gdzie mieszkam, ale szybkie pokonywanie zakrętów mam raczej dobrze opanowane (śmiech). Pamiętam jak pierwszy raz wsiadłem za kierownicę Fiata 500. To było na jakimś dniu treningowym przed rundą WSMP w 2022 roku. Tata się bał, że nie będę potrafił ruszyć z miejsca, ale ja od raz wyjechałem na tor porobić kółka z innymi zawodnikami. Jednak tak wiele lat w kartingu wyczynowym dobrze przygotowuje do obycia się z samochodem. Zobaczymy jak będzie w bolidzie jednomiejscowym. Nie mogę się doczekać. Kariera kierowcy wyścigowego jest trudna do pogodzenia z obowiązkami szkolnymi? Nauczyciele wspierają cię w dążeniu do marzeń i idą ci czasem na rękę, pozwalając na przykład później napisać jakiś ważny sprawdzian? - Jeszcze rok temu w szkole podstawowej czułem, że nauczyciele mnie wspierają. Moja wychowawczyni pani Ołena nadal śledzi to co robię i mi kibicuję. Teraz, gdy jestem w pierwszej klasie technikum nie ukrywam tego, że jest ciężko. Praktycznie codziennie po szkole przygotowuję się do wyścigów. Mam albo treningi na sali, albo symulator. Do tego dochodzi sporo nieobecności związanych z wyjazdami. Mam wrażenie, że nie wszyscy nauczyciele to rozumieją. Są tacy, którzy są wyrozumiali i wiedzą co robię, ale są też tacy, których to mało interesuje, a nawet powiedziałbym, że wcale. Jakie są twoje cele na sezon 2024 w CEZ F4. Jako debiutant chcesz przede wszystkim nabrać odpowiedniego doświadczenia czy może już zamierzasz na dzień dobry przywitać się spektakularnymi sukcesami? - Wiadomo, że startuje się po to, żeby wygrać. Jestem generalnie znany z dość agresywnej jazdy (śmiech). Zarówno w kartingu, jak i później w samochodach raczej nie miałem nigdy problemu z rywalizacją. Ale jestem też realistą. Formuła 4 to na pewno coś innego. Jest dużo więcej strategii i myślenia podczas wyścigu, doświadczenie na pewno też jest ważne. Zobaczymy jaka będzie stawka. Czas pokaże, ale myślę że będzie dobrze. Kiedy zaliczysz pierwsze tegoroczne jazdy bolidem F4? Czy może już miałeś okazję do pokręcenia paru kółek w nowej dla siebie konstrukcji? - Przed sezonem mieliśmy zupełnie inne plany wyścigowe i decyzja związana ze startem w F4 podjęta była bardzo późno. Dopiero pod koniec marca miałem pierwszy kontakt z bolidem. Pojechaliśmy na testy na Slovakia Ring. Kolejne dni testowe mam w kwietniu i zaczynają się wyścigi w ostatni weekend kwietnia na Balaton Park na Węgrzech. Oglądasz zapewne zmagania najszybszych zawodników świata. Który kierowca Formuły 1 jest twoim ulubionym i stanowi dla ciebie inspirację? - Nie będę oryginalny. Podobnie jak wielu innych moich kolegów inspiruję się Maksem Verstappenem. Jest moim zdaniem jak do tej pory najlepszym kierowcą wszechczasów. Franciszek Hałatnik ma tego samego trenera co Kacper Sztuka W Polsce pojawiło się ostatnio mnóstwo dobrych juniorów. Masz kontakt z pozostałymi chłopakami, którzy startują w F3 i innych seriach F4? Z racji obecności w Orlen Teamie może radą służy ci od czasu do czasu sam Robert Kubica? - Przede wszystkim muszę stanowczo zdementować - nie jestem w Orlen Teamie. Może kiedyś (śmiech). Firma Orlen na moim bolidzie i na kombinezonie to efekt współpracy z zespołem Janik Motorsport, dla którego będę jeździć. Orlen jest generalnym partnerem stajni i z tego powodu logo polskiego giganta jest na moim aucie. Jeśli chodzi o innych polskich kierowców z F3 czy F4 - tak z większością z nich dobrze się znam. Z Jankiem Przyrowskim czy Maćkiem Gładyszem ścigałem się wielokrotnie w kartingu. Z Tymkiem Kucharczykiem i Kacprem Sztuką mamy tego samego trenera od przygotowania psychofizycznego, więc spotykamy się na obozach sportowych. Jazda z bolidem, na którym znajduje się logo Orlenu to bardziej ciążąca presja czy wręcz przeciwnie i coś w rodzaju dodatkowej motywacji? - Nie mam umowy sponsorskiej z Orlenem. Mam to szczęście, że zespół wyścigowy Janik Motorsport, który zaproponował mi współpracę ma swoich sponsorów oraz partnerów. To właśnie ich głównym partnerem jest Orlen, a mój kontrakt z Janik Motorsport uwzględnia promowanie sponsorów zespołu. Myślę, że to jest trochę jak w Racing Bulls w Formule 1. Mimo wszystko jazda z logo Orlenu powoduje trochę presję. Wiadomo, że chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony. Mam również oczywiście swoich sponsorów, którzy są ze mną od wielu lat i współpracujemy jeszcze z czasów kartingu. Oni śledzą wszystkie moje wyścigi, przyjeżdżają na zawody i wierzą we mnie. To działa motywująco. Poznałeś już najważniejszych członków zespołu Janik Motorsport? Jakie są twoje pierwsze odczucia? - Tak, znam już chyba wszystkich. Team Janik będzie wystawiał samochody w różnych seriach. W F4 jestem tylko ja. Zespół zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Widać, że wszystko jest poukładane. Ekipa jest mega profesjonalna i doświadczona. Szef Vaclav Janik sam ciągle się ściga, więc jako kierowca rozumie nas doskonale. Jestem pozytywnie nastawiony i mam nadzieję na dłuższą współpracę. W przeszłości z dobrym skutkiem ścigałeś się w między innymi w serii przeznaczonej dla Fiatów 500. Trudne jest przejście z takiego samochodu do bolidu jednomiejscowego? - W zeszłym sezonie dopiero pierwszy raz spróbowałem samochodów i uważam, że to było bardzo dobre doświadczenie. Zresztą jako 14-latek nie miałem za bardzo wyboru innej serii wyścigowej ze względu na ograniczenia wiekowe. Myślę, że przesiadka do bolidu to bardziej trochę jak powrót do gokarta. Tylko trochę większego i szybszego (śmech). Szczerze, nie sądzę aby doświadczenie z Fiata miało tu duże znaczenie. Bardziej liczę na to, że wszystkie te lata w kartingu wyczynowym mogą mi pomóc. Jakie są twoje marzenia związane z dalszą karierą? Chciałbyś pewnie w przyszłości trafić do Formuły 1. - To oczywiste. Każdy chce znaleźć się w królowej motorsportu. Wiem jednak jak bardzo jest to trudne. Nauczyłem się, że trzeba cieszyć się tym, co mamy. Skupiam się na tym co mam teraz i razem z moim zespołem koncentrujemy się, aby pokazać się z jak najlepszej strony w F4 CEZ.