Choć być może nie każdy fan motorsportu zdaje sobie z tego sprawę, wiele lat temu kobiety startowały w wyścigach Formuły 1. Pierwszą w nich była Włoszka, Maria Teresa de Filippis, która występowała w barwach drużyn Maserati i Behra-Porsche w latach 1958-1959. Po kilkunastu latach debiut w F1 zaliczyła także rodaczka de Filippis, Lella Lombardi. Ta z kolei była członkiem ekip March, RAM oraz Williams. Od tamtej pory do zawodów zgłaszane były jeszcze Brytyjka Divina Galica, pochodząca z Południowej Afryki Desira Wilson oraz Włoszka Giovanna Amati. Panie jednak nigdy nie miały okazji pojechać w oficjalnym wyścigu F1, brały jednak udział w innych seriach wyścigów samochodowych, takich jak m.in. Formuła 3 i Formuła 2. W ostatnim czasie temat kobiet w wyścigach samochodowych powrócił. Wszystko dzięki Susie Wolff, byłej zawodniczce sportów wyścigowych, a prywatnie żonie Toto Wolffa, szefa zespołu Mercedes AMG Petronas Motorsport Formula One Team. Kobieta została dyrektorem zarządzającym serii F1 Academy, której celem jest rozwój kobiet w sportach motorowych. W tym sezonie oglądać mogliśmy rywalizację 15 obiecujących zawodniczek, których marzeniem jest debiut w Formule 1. Podobne plany, jak się okazuje, ma także 12-letnia Polka, Klara Kowalczyk, która choć obecnie startuje jeszcze w wyścigach kartingowych, chce pójść śladem starszych koleżanek po fachu i zaistnieć w F1. Robert Kubica znalazł nowy zespół. Wszystko już jasne Klara Kowalczyk marzy o debiucie w Formule 1. 12-letnia Polka już odnosi sukcesy za granicą Amanda Gawron, Interia Sport: Dlaczego właśnie karting? Skąd pomysł na tego typu karierę? Klara Kowalczyk: - Tak naprawdę to dzięki tacie. Raz zabrał mnie na politechnikę i tam pokazywał mi różne ciekawe rzeczy. Jego koledzy stworzyli wtedy elektrycznego gokarta, wsiadłam do niego i powiedziałam, że chcę się nauczyć tym jeździć. Później moja mama znalazła półkolonie, po których zaczęłam jeździć na hali, a następnie przeszłam na tory otwarte. Jeździsz teraz w teamie Ricky Flynn Motorsport, a więc zespole w którego barwach w przyszłości ścigali się m.in. Lando Norris, Oscar Piastri, Zhou Guanyu oraz Logan Sargeant, a więc kierowcy, którzy rywalizują obecnie w Formule 1. Czy planujesz pójść śladem swoich poprzedników i także zadebiutować w tego typu rozgrywkach? Klara Kowalczyk: - Ogólnie moim marzeniem jest właśnie dojście do Formuły 1, również chciałabym pojechać w jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów - Le Mans. A jeśli miałabyś występować w Formule 1, członkinią jakiego zespołu chciałabyś zostać i dlaczego? Klara Kowalczyk: - Myślę, że to zależy od tego, jak się to wszystko ułoży. Nie mam żadnego jakiegoś głównie preferowanego teamu. Oczywiście fajnie byłoby być w jednym z tych teamów prestiżowych, czyli na topie. Fajnym teamem jest na przykład McLaren, czy Red Bull. A propos Red Bulla. Kilka dni temu pojawiła się informacja o tym, że Kacper Sztuka dołączył do programu juniorskiego tego zespołu. Czy ty występując obecnie jeszcze w tych młodszych kategoriach śledzisz też w jakiś sposób poczynania starszych zawodników, takich właśnie jak Kacper Sztuka, czy jednak skupiasz się na swojej karierze i występach? Klara Kowalczyk: - Skupiam się na sobie. Wiadomo, że czasami obejrzy się trochę wyścigów powiedzmy Formuły 4, Formuły 3, Formuły 2 i oczywiście Formuły 1. Wiem więc mniej więcej, co się dzieje w motorsporcie, ale to nie jest tak, że siedzę i oglądam po kolei każdy ich wyścig. W ostatnim czasie sporo mówi się o kobietach w motorsporcie. Jeśli chodzi o wyścigi samochodowe, nie tak dawno do zespołu McLarena dołączyła zawodniczka F1 Academy, Filipinka Bianca Bustamante. Brytyjka Jessica Hawkins natomiast kilka miesięcy temu została pierwszą od blisko pięciu lat kobietą w roli kierowcy testowego w Formule 1. Dlaczego, twoim zdaniem mimo tak ogromnym sukcesów pań, żadna z nich nie startuje obecnie w Formule 1? Klara Kowalczyk: - Ja myślę, że mimo tego, że jest taki push na dziewczyny, to nadal jest gdzieś tam ta blokada w naszych głowach na temat tego, że kobiety nie powinny jeździć. Myślę, że trzeba do tego po prostu podejść wolno i na spokojnie. Krzysztof Kowalczyk, tata Klary: - Myślę, że bardzo ważne jest też to, żeby uświadomić wszystkim, że jest to sport, w którym mężczyźni ścigają się razem z kobietami. Bo my często niestety dostajemy także pytanie: "No dobrze, ale to Klara ściga się z dziewczynami? To ile tych dziewczyn jest?", a to jest jeden z nielicznych sportów, gdzie podziału na płeć nie ma. Formalnie nie stoi nic na przeszkodzie, aby w kobieta jeździła w Formule 1, chociaż od bardzo dawna w niej nie jechała. Zadała pani pytanie, dlaczego tak jest. Te debaty trwają, ale przewijają się w nich wspólne wątki. Po pierwsze, tych dziewczyn jest po prostu mało w porównaniu do chłopaków. Jak popatrzymy na top światowy, czyli właśnie serię wyścigową WSK, nazywają Formułą 1 kartingu, to tam na takich zawodach jest około 350 zawodników, a wśród nich jest powiedzmy około 10 dziewczyn. Więc po prostu jest to kwestia liczb. Jeżeli mamy dużo więcej chłopaków, z których możemy wybierać, to jest większa szansa, że znajdziemy tam tych, którzy mają talent, są gotowi ciężko pracować i umieją zebrać budżet na te starty, jakby wszystko musi się tu spotkać, żeby w motorsporcie móc iść dalej. Druga rzecz, to właśnie z racji tego, że często nikt nie wierzy, że te dziewczyny powinny być w motorsporcie. Ja na początku, jak Klara zaczynała jeździć, to się z tym spotykałem, że inni rodzice się pytali, w szczególności tatusiowie: “No dobrze, ale dlaczego przywozisz córkę na tor?". Rodzice nie wierzą, więc te dziewczyny zaczynają późno. Tak naprawdę w kartingu trzeba zacząć w wieku lat 5-6, żeby być dobrze wytrenowanym w momencie, kiedy trzeba wejść do tych najwyższych kategorii ścigania się na poziomie mistrzostw Europy i świata, tak jak Klara weszła w pierwszym możliwym momencie mając jedynie 12 lat. Często do tej kategorii ktoś dociera mając lat 14 dopiero. No i to już jest za późno. Miażdżące różnice w liczbach, jeśli chodzi o dziewczynki i chłopców startujących w zawodach, z pewnością przekładają się także na sponsoring. Czy to właśnie dlatego pana zdaniem możemy oglądać mniej kobiet w sportach motorowych? Krzysztof Kowalczyk: - Tak, niestety to przekłada się też na marketerów i budżety. No bo ktoś może zastanawiać się, czy stawiać na chłopaków, którzy są na drodze do Formuły 1, w sensie ich sponsorowania, budowania brandu, czy sponsorować dziewczyny. Jeżeli firmy nie uwierzą, że możemy mieć drugą Igę Świątek lub drugiego Roberta Lewandowskiego, tylko właśnie w motorsporcie, jeżeli też administracja państwowa nie zrozumie, że motorsport dzisiaj z racji popularności Formuły 1 to może być element dyplomacji sportowej, no to będzie ciężko wszystkim polskim zawodnikom, ale dziewczynom będzie o rząd wielkości trudniej. Z tego co wiem, Klaro, startujesz w zawodach i trenujesz głównie za granicą. Jak myślisz, czego twoim zdaniem brakuje w naszym kraju, aby zawodnicy tacy jak ty mogli rozwijać swój talent właśnie tutaj? Klara Kowalczyk: - Myślę, że brakuje trochę tej kultury motorsportowej. Jednak omówmy się, w naszym kraju motorsport nie jest główną dyscypliną - jest to piłka nożna, siatkówka, w pewnym sensie lekkoatletyka, ale sporty motorowe, a może raczej wyścigi samochodowe, nie są aż tak popularne. Trochę brakuje tego właśnie samochodowego, że tak powiem, środowiska. Porozmawiajmy teraz może o życiu codziennym. Dzieci w wieku 12 lat przeważnie uczęszczają do szkoły i skupiają się tylko i wyłącznie na nauce. Ty natomiast w tak wczesnym wieku edukację musisz pogodzić z karierą sportową. Jak więc wygląda to "życie codzienne" w twoim przypadku? Klara Kowalczyk: - Mam indywidualny tok nauczania w szkole, mam zarówno lekcje indywidualne, jak i zajęcia z klasą. Moje życie wygląda tak, że trenuję codziennie, jeżeli nie jestem na wyjeździe, to uczę się. Tak naprawdę, to wygląda to dość podobnie do reszty dzieci, oprócz tego, że właśnie muszę skupiać się na moich treningach, na diecie i tak dalej. A czy oprócz kartingu masz jakieś inne zainteresowania, być może niekoniecznie związane ze sportem? Klara Kowalczyk: - Miałam kilka innych dyscyplin sportowych, ale niestety musiałam porzucić to hobby ponieważ jednak wolę karting. A jeśli chodzi o zainteresowania poza sportem, to lubię malować w wolnym czasie, czytam książki. I to tak naprawdę to wszystko. Rozpoczęcie profesjonalnej kariery sportowej w tak młodym wieku to wiele wyrzeczeń, także dla rodziców. Czy kariera Klary zmieniła w jakiś sposób państwa życie? Krzysztof Kowalczyk: - Na pewno, teraz spędzamy z nią prawie połowę roku na torach. Jeżeli podsumujemy weekendy wyścigowe i treningowe, to jest to około 25 weekendów spędzonych poza domem w roku. A kiedy z kolei nie jesteśmy nawet na torze, no to musimy dbać o logistykę treningów, szkoły i to na pewno jest wyzwanie. Tym bardziej, że Klara nie jest naszym jedynym dzieckiem. Mamy jeszcze dwójkę. Z tego co widziałam, ta dwójka również gdzieś tam ma to zamiłowanie do wyścigów. Krzysztof Kowalczyk: - To prawda. Ten młodszy zdał już egzamin na licencję. Ma sześć lat, skończy siedem w grudniu, wtedy będzie mógł tę licencję odebrać, ale egzamin zdał już pół roku temu, a jeździ tak naprawdę na otwartych torach już trzeci sezon. Wyjechał pierwszy raz kiedy miał trzy i pół roku, no bo oczywiście patrzył na starszą siostrę. A więc dla wielu Polaków sportem narodowym jest piłka nożna, w waszej rodzinie stawia się jednak na motorsport. Krzysztof Kowalczyk: - Zdecydowanie na motosport. Chociaż to dzieci bardziej postawiły niż my. Karting, choć nie sprawia takiego wrażenia, bardzo często bywa sportem niebezpiecznym. Jakie emocje towarzyszą państwu, gdy oglądają państwo wyścigi z udziałem córki? Czy ten niepokój jest mniejszy, kiedy oglądają państwo zawody w internecie, a nie na żywo? Małgorzata Idzkiewicz-Kowalczyk, mama Klary: - Dla mnie, jeżeli oglądam, jak jedzie, to jest porównywalny. Widzę Klarę w akcji, która stara się pojechać jak najlepiej. Oczywiście, zdarzają się jakieś drobne wypadki, ale to nawet nie chodzi o nie, a bardziej o to, jak Klara przeżywa ten wyścig, czy uda jej się osiągnąć dobry wynik, to jest tak emocjonujące, że zdecydowanie wybieram oglądanie sobie wyników w tabelkach. Aczkolwiek, niektóre wyprzedzenia są tak nadzwyczajne w wykonaniu Klary, że to aż miło się momentami ogląda. Ale emocje są ogromne, jako dla oglądającego rodzica. Niemniej jednak muszę dodać, że oczywiście, motorsport sam z siebie wydaje się niebezpieczny, jednak patrząc na to, jak zawodnicy są ubrani, a więc kombinezony homologowane, kaski superodporne, dodatkowe ochrony na kark, żebra, to pomimo różnych incydentów, stłuczek, wypadków, zawodnicy zazwyczaj wychodzą bez szwanku. Wiadomo, różnie się zdarza. Mówiła pani o nadzwyczajnych popisach córki na torze, muszę więc o to zapytać. Klaro, jeśli miałabyś porównać swój styl jazdy do któregoś z bardziej znanych zawodników, kto by to był? Klara Kowalczyk: - Wiele osób mi mówi, że ja jestem minimalnie jak Max Verstappen, ja jednak myślę, że sama porównałabym się do Jamesa Hunta i troszkę do Ayrtona Senny. Rozmawiała Amanda Gawron Ogromna szansa przed młodym Polakiem. Może pójść śladami Maxa Verstappena