Dzieje się ostatnio naprawdę sporo jeśli chodzi o MMA w kraju nad Wisłą. Niedawno setną, jubileuszową, galę zorganizowała federacja KSW. Po hucznym wydarzeniu w Gliwicach swoją sportową przyszłość poznały dwa czołowe nazwiska. Mowa o Janie Błachowiczu oraz Marcinie Tyburze. Obaj już niebawem stoczą kolejne pojedynki w UFC. I to na tej samej gali, ponieważ zawalczą 22 marca w Londynie. Były mistrz stanie w szranki z Carlosem Ulbergiem. Młodszy z naszych rodaków przetestuje z kolei możliwości bitewne Micka Parkina. Przełomowe wieści gruchnęły też na temat Mateusza Gamrota. Polak chce jak najszybciej zrehabilitować się po niespodziewanej porażce z Danem Hookerem i zdaniem dziennikarzy amerykański gigant wyszykował mu zacnego rywala. Bielszczanin, według informacji "Red Corner MMA", miałby po raz drugi zmierzyć się z Rafaelem Fizievem. Zawodnicy znają się ze sobą doskonale. Już w przeszłości stoczyli ze sobą pojedynek. Oktagon w roli triumfatora opuszczał wtedy fighter z kraju nad Wisłą. Mateusz Gamrot zabrał głos nt. najbliższej walki. Koniec plotek, wystarczyły dwa słowa Ostatnio między panami zrobiło się zresztą gorąco w mediach społecznościowych, więc wieści te brzmiały realnie. "Podoba mi się twoje podejście. Nie chcę łatwych walk. Pięć rund z tobą brzmi świetnie" - odpowiedział na zaczepki Azera popularny "Gamer". Wspomniane źródło poinformowało, że osiągnięto porozumienie i do konfrontacji dojdzie pierwszego dnia lutego w Rijadzie. Wpis padało dalej mnóstwo podekscytowanych użytkowników. Wiele na to wskazuje, iż będą musieli uzbroić się oni w cierpliwość. Głos ponownie zabrał Mateusz Gamrot i tym razem nie miał on dobrych wieści dla fanów polsko-azerskiego starcia. "Fake news" - napisał krótko w serwisie X, czym ukrócił krążące w przestrzeni wirtualnej plotki. Jego słowa nie wykluczają jednak potencjalnego rewanżu. 34-latkowi mogło chodzić na przykład o to, że wejdzie do oktagonu w innej lokalizacji niż Arabia Saudyjska. Kibicom pozostaje czekać na kolejne informacje w sprawie.