Informacja o śmierci Mateusza Murańskiego obiegła media w środę 8 lutego. - Zaniepokojony członek rodziny, który nie mógł się skontaktować z mężczyzną, znalazł zwłoki w mieszkaniu. Na miejscu były wykonywane czynności. Prokurator biegły wykluczył działanie osób trzecich - powiedziała w rozmowie z Interią rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk. Mateusz Murański mógł walczyć u boku ojca Murański, który ukończył Policealną Szkołę Aktorstwa i Musicalu we Wrocławiu, skupiał się nie tylko na karierze aktorskiej. Wprawdzie zagrał w paradokumentalnym serialu "Lombard. Życie pod zastaw" i w filmie "IO", ale szerzej znany był głównie za sprawą występów we freak fightowych walkach MMA. Ostatni pojedynek stoczył w grudniu na High League 5, przegrywając z Pawłem Bombą. Jak się okazuje, jeszcze niedawno pojawił się pomysł, by Murański kolejną walkę stoczył w marcu. Mowa o gali High League 6, w trakcie której ojciec zmarłego 29-latka, Jacek Murański, zmierzy się z Marcinem Najmanem. Z ustaleń Sport.pl wynika, że podczas negocjowania warunków walki padła propozycja, by stoczyć pojedynek w formule dwóch na dwóch. Jacek Murański miał wówczas zaproponować, że wystąpi u boku swojego syna, Mateusza. Najman miał z kolei również wystąpić z młodszym zawodnikiem, a jednym z wymienianych kandydatów był wspomniany wcześniej Bomba, który w grudniu pokonał Mateusza Murańskiego. Ostatecznie pomysł walki dwóch na dwóch porzucono, a w obecnych okolicznościach pod znakiem zapytania stanęło także przeprowadzenie pojedynku ojca zmarłego 29-latka z Najmanem.