Michał Przybycień, Interia: Zacznijmy od tego, jak widzisz swoją przyszłość we freak fightach? Ziemowit Kossakowski: - Nie wykluczam kolejnych startów. Myślę, że wystąpię jeszcze w tym roku. W październiku, w budce telefonicznej, miałem się bić z "Kamerzystą". ale nie dogadaliśmy szczegółów kontraktu. - Chciałbym się zmierzyć z jakimś dziennikarzem, najlepiej o lewicowych poglądach. Rewanż z Jasiem Kapelą wchodzi jeszcze w grę? - Nie będę się prosił o rewanż z Kapelą. Trafiło się ślepej kurze ziarno. Wygrał z powodu moich błędów, mojej niesubordynacji. - Miałem gorszy psychicznie moment po tej walce, ale to nie jest żaden problem w skali problemów z jakimi borykają się ludzie np. niepełnosprawności, choroby, czy kredyty, to incydentalna porażka z jakimś przygłupem nie bruździ mojego sumienia. Przepracowałem już tę porażkę. Nie definiuje ona mojego życia, bo mam za sobą wieloletni warsztat dziennikarski. Teraz realizuję się tez w branży PR. Nie mam zamiaru się łasić. Już "Skolim" wyłamał mu szczękę z zawiasów, za te bezeceństwa, które wygaduje. - Sporo podróżuję po Polsce i gdy rozmawiam z ludźmi, słyszę o nim sporo negatywnych opinii. Wiele osób chciałoby tego rewanżu, ale ja się nie będę prosił. Jak teraz, z perspektywy czasu, oceniasz ten pojedynek? - Ja się strasznie zachłysnąłem tym wszystkim. Wszedłem "z partyzanta" w ten świat showbiznesu, a ponieważ mieszkam w Warszawie, to pokusy czekały na każdym kroku. Jestem na siebie zły, bo zawiodłem samego siebie i ludzi, którzy byli mi bardzo życzliwi. Można było wykonać kilka treningów więcej i myślę, że mój przeciwnik zostałby szybko pokonany. - Po czasie, gdy śledzę medialny wydźwięk różnych pojedynków we freak fightach, to nieskromnie powiem, że mój pojedynek z Kapelą rozlał się po wszystkich mediach, nie tylko sportowych, ale przede wszystkim politycznych, a tam freak fighty sięgają bardzo rzadko. Ostatnio też tam gościły, ale niestety po tragicznym wydarzeniu, jakim była śmierć Mateusza Murańskiego. - Dosyć dobrze znałem Mateusza. Bardzo przeżyłem jego śmierć. Poznaliśmy się przy okazji pierwszej edycji Prime Show MMA, gdzie on też walczył. Po konferencji prasowej, gdy udzielałem wywiadu, publicznie pochwaliłem Mateusza i jego tatę, za wspólną działalność ojca z synem. - Od razu złapałem z Mateuszem wspólny kontakt. Byliśmy w dobrych relacjach, wielokrotnie odwiedzał mnie na Saskiej Kępie. - Był bardzo dobrym człowiekiem, życzliwy, pomocny, opiekuńczy, miał serce na dłoni. Prywatnie zupełnie inny, niż jego medialna kreacja. Modlę się za Mateusza i mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na szczycie, jak śpiewał Grubson. To na pewno ogromna strata dla całego świata freak fightów. - Myślę, że powinien powstać film o Mateuszu. Jest on jedną z najważniejszych postaci we freak fightach. Był jednym z prekursorów tej sceny w Polsce i należał do grona najbardziej popularnych zawodników. Myślę, że z czasem znajdą się życzliwi ludzie, którzy taką produkcję, upamiętniającą postać Mateusza, nakręcą. Na kartach historii się zapisał. Niewątpliwie jest legendą freak fightów. Obaj występowaliście w federacji Prime Show MMA. Jeśli wrócisz, to dalej będziesz tam walczył? - Obecnie nie mam kontraktu, ani z Prime, ani z żadną inną federacją. Federacja się z tobą rozliczyła? Pytam, bo wiele osób wysuwa oskarżenia, że Prime nie płaci zawodnikom. - Mogę powiedzieć, że jesteśmy rozliczeni. Miałem kontrakt na jedną walkę, która się odbyła. Później federacja ogłosiła "Kamerzystę", jako mojego rywala, ale do tej walki nie doszło i raczej nie dojdzie, bo słyszałem, że "Kamerzysta" rozstał się z federacją. Jeszcze do niedawna wysyłał jakieś sygnały odnośnie ponownej realizacji tego naszego pojedynku, ale ostatnio urwał nam się kontakt. Ma uszkodzoną nogę, więc może się bić tylko w boksie, ale mi to pasuje, bo lepiej czuję się w stójce. Sporo trenuję tę płaszczyznę, Jeśli miałbym wrócić, to chciałbym walczyć w boksie na małe rękawice. Mam 190 cm wzrostu, przy mojej wadze, ok. 73-75 kg, siłą rzeczy czułbym się lepiej w płaszczyźnie stójkowej, niż parterowej. Sporo kontrowersji pojawia się też wokół Pawła Jóźwiaka. Czy jako były zawodnik Prime, możesz potwierdzić, jaką rolę pełnił on w federacji? - Sporo spraw załatwiał mój manager. Kontaktował się z Bartoszem Szubą. Pawła Jóźwiaka nie lubię i z nim nie rozmawiam. Skoro za sobą nie przepadacie, to może jest szansa na wasz pojedynek? - Jako prezes Piast TV, mógłbym się zmierzyć z szemranym promotorem. Kiedyś chciał z nim walczyć Norman Parke. Prime ogłosiło go, jako rywala dla Adama Oknińskiego na Prime Show MMA 4, choć wcześniej ukazywały się informacje, że federacja nie rozliczyła się z Parke po jego walce z Grzegorzem Szulakowskim. Dlatego Norman nie chciał wziąć kolejnej walki. Z tego, co słyszałem, zażądał zaliczki, ale ponieważ federacja nie chciała jej zapłacić, zaproponował zmianę rywala na Pawła Jóźwiaka. Parke to podobno niejedyny zawodnik, któremu Prime nie zapłaciło. - Wielu zawodników też się do mnie odzywało, prywatnie, po radę, jak z nimi rozmawiać. "Skolim" nagłośnił temat, Z Pauliną Hornik też się podobno nie rozliczyli, Popek też coś wspominał, "Kamerzysta" miał problemy. Ta lista osób się powiększa. Mnie na niej nie ma, ale ja w Prime stoczyłem tylko jedną walkę. W sprawie kolejnych walk telefon często dzwoni? - Mam stały kontakt z jedną federacją i proponuję, żeby zrealizować kolejny pojedynek dziennikarski. Myślę, że nie brakowałoby chętnych po stronie dziennikarsko-politycznej. Daję sobie czas jeszcze do lata, żeby podbudować formę i myślę, że wtedy rozpocznę tournée po konferencjach prasowych. Masz wymarzonego rywala? - Ciężkie pytanie. To jest trudne do zrealizowania, ale takim moim wymarzonym rywalem byłby szef partii Razem, Adrian Zandberg. Po wyborach, gdyby partia Razem nie weszła do Sejmu, a on chciałby dorobić trochę pieniędzy, to jak najbardziej. - Także syn Donalda Tuska, Michał. Ostatnio jest o nim ciszej i chciałbym odświeżyć tę perłę i wyzwać na pojedynek. Trzeci w tej kolejności byłby elektryczny, jak Tesla, Sławomir Nitras. A może walka z innym dziennikarzem, np. Michałem Cichym? - Michał Cichy to dziennikarz sportowy o bardzo prawicowych poglądach. Niezależnie od mojej sympatii do niego lub jej braku, myślę że konferencje nie miałyby sensu. Ale jego rywal, "Szalony Reporter" jest już bardziej kontrowersyjną postacią. - Jest gadatliwy, nie kontroluje bajery, ma poglądy lewicowo-liberalne. Rozmawiałem z nim jakiś czas temu, właśnie o wspólnej walce. Mieliśmy się zdzwaniać, ale był za granicą, a ja sporo pracuję i jakoś tego nie dogadaliśmy, ale planuję się z nim skontaktować.