W walce wieczoru KSW 82 zmierzyli się Andrzej Grzebyk i Brian Hooi. Obaj panowie przed starciem zajmowali bliskie miejsca w rankingu wagi półśredniej. Holender plasował się na drugiej, a Polak na trzeciej pozycji. Już wcześniej mówiło się, że zwycięzca pojedynku będzie najprawdopodobniej kolejnym pretendentem o pas mistrzowski, którego posiadaczem obecnie jest Adrian Bartosiński. Dla Hooia była to czwarta potyczka pod sztandarem KSW, wcześniej dwie wygrał i jedną przegrał. Grzebyk jest bardziej doświadczonym zawodnikiem. W największej organizacji w Europie walczył sześciokrotnie, trzy razy wygrywał i trzy razy uznawał wyższość rywala. KSW 82: Wyniki. Sprawdź, kto wygrał swoje pojedynki Dzień przed walką doszło do oficjalnego ważenia, gdzie obaj spojrzeli sobie w oczy. Nieoficjalnie mówi się, że było to najdłuższe face to face w historii KSW. Panowie wymieniali się spojrzeniami przez dobre kilkadziesiąt sekund. Panowie mieli się na baczności od pierwszych sekund starcia. Hooi starał się wywierać presję, ale Grzebyk przytomnie unikał pojedynczych ciosów i odpowiadał. Mimo wszystko cały czas walczył na biegu wstecznym. W połowie rundy trafił mocnym podbródkowym, ale Holender pozostał niewzruszony. Nie brakowało mocnych wymian bokserskich, w związku z czym bój musiał podobać się kibicom. Pod koniec pierwszej odsłony Polak spróbował sprowadzić walkę do parteru, ale "Hooibooi" szybko wstał. Po chwilowym klinczu pod siatką, zawodnicy ponownie znaleźli się na macie. Druga runda była bliźniaczo podobna do pierwszej. Wojownicy rozpuszczali ręce i szli na mocną wymianę. Grzebyk poczuł się jednak zagrożony i znów spróbował obalenia. Po chwili panowie wstali, a Polak poczuł krew i kilkoma mocnymi sierpami trafił Hooia, który się zachwiał. Koniec końców przyszedł czas na trzecią, ostatnią rundę. Obaj zawodnicy byli już bardzo zmęczeni narzuconym wcześniej tempie walki. Chłodniejszą głowę zachowywał jednak były podwójny mistrz FEN, który przez pełne kilka minut dominował Holendra w parterze. Ostatnie kilka sekund było bardzo dziwne, gdyż Grzebyk, wiedząc, że wygrywa, uciekał od rywala, który pędził, aby pokusić się o nokaut w ostatniej sekundzie. Ostatecznie sędziowie punktowali 30-27, 30-27 i 30-26. - Przed ostatnią walką znalazłem 10 gr i wygrałem, teraz historia się powtórzyła i znalazłem grosik. Mój menedżer ma go w kieszeni - powiedział po walce Andrzej Grzebyk. Warto dodać, że zawodnik zadedykował wygraną swojej cioci, która jest chora na nowotwór.