Prawdziwe fatum wisi nad organizacją UFC, która z przyczyn niezależnych od siebie musi odwoływać walki, będące na ustach kibiców MMA na całym świecie. Przypomnijmy, że dopiero co problemy dotyczyły gali UFC 294 w Abu Zabi, na której Charles Oliveira miał zmierzyć się z Isłamem Machaczewem o pas wagi lekkiej UFC. Brazylijczyk na nieco ponad tydzień przed galą doznał urazu twarzy, który wykluczył go z pojedynku. W tej sytuacji, nieplanowanie, doszło do rewanżu i naprzeciwko Machaczewa ponownie stanął Aleksander Volkanowski, lecz tym razem przegrał bardzo dotkliwie. Koszmarna wiadomość ogłoszona. Dana White przekazał komunikat ws. Jona Jonesa Wszystko miała powetować nadciągająca gali w Madison Square Garden w Nowym Jorku, gdzie UFC zaplanowała hitową walkę o tytuł w wadze ciężkiej. Do pojedynku miały stanąć dwie absolutne amerykańskie gwiazdy: 36-letni Jon Jones i 41-letni Stipe Miocic. Niestety już wiadomo, że kolejne plany zupełnie legły w gruzach. Okazuje się, że z rozpiski gali wypada Jones, a powodem jest odniesiona kontuzja ścięgna piersiowego. O sprawie na portalu X poinformował sam Dana White, szef UFC. W tej sytuacji rangę jedynej walki wieczoru wypełni drugi pojedynek o mistrzowski pas, czyli mistrzowskie starcie w kategorii półciężkiej. W nim w szranki staną Alex Pereira i Jiri Prochazka. Z kolei Siergiej Pawłowicz i Tom Aspinall, których dotychczas w ogóle nie było na karcie, w zaistniałych okolicznościach powalczą o tymczasowy tytuł w wadze ciężkiej. Jones, promowany przed starciem z Miociciem jako najlepszy zawodnik w historii MMA, pas mistrzowski w wadze ciężkiej wywalczył w tym roku. Wcześniej swoją potęgę budował w kategorii półciężkiej, gdzie był czempionem UFC w latach 2011-2015 i 2018-2020. Miocic to z kolei zawodnik, odnoszący największe sukcesy w historii UFC w królewskiej dywizji.