Wielka awantura na gali FAME MMA 20, hamulce puściły. "Krycha" nie gryzł się w język, ujawnił stawki za walkę
Amadeusz "Ferrari" Roślik i Krystian "Krycha" Wilczak otwierali pierwszą fazę gali FAME 20. Rywalizację wygrał pierwszy z zawodników, drugi został zdyskwalifikowany. Po wszystkim przegrany nie krył wściekłości. Hamulce puściły. W przypływie emocji i szczerości ujawnił... stawki, jakie włodarze mieli zaproponować uczestnikom. "W sumie mam podpunkt w umowie, że o swojej stawce nie mogę mówić, a nie o innych. No, więc: 100, 50, 30 tysięcy złotych podstaw. Różnie" - mówił.

Jeszcze przed rozpoczęciem sobotniej 20. gali włodarze FAME MMA potwierdzili, że zorganizują specjalny turniej z pulą nagród wynoszącą 2 miliony złotych. Zdecydowano, że większość tej kwoty (1,5 mln) trafi do zwycięzcy, resztę zgarnie drugi finalista. Do walki o nagrodę przystąpiło ośmiu zawodników, którzy rywalizowali w ramach tzw. drabinki, a pary ćwierćfinałowe wyłoniło losowanie. Jako pierwsi do oktagonu weszli Amadeusz "Ferrari" Roślik i Krystian "Krycha" Wilczak.
"Ferrari" prowokował zmierzającego do klatki rywala, a gdy walka się zaczęła, niemal od razu "Krycha" kopnął przeciwnika w krocze. Ten padł na matę, zwijając się z bólu. Starcie wznowiono po kilku minutach. Lecz nie trwało ono długo. Po około minucie sytuacja się powtórzyła i po następnym właściwie takim samym faulu Amadeusz Roślik raz jeszcze wyraźnie zasygnalizował cierpienie.
Ostatecznie zwycięzcą walki - przez dyskwalifikację rywala - ogłoszony został "Ferrari". Po wszystkim skomentował sytuację. "Jakby ['Krycha'] kopnął raz, to da się zrozumieć. Ale on kopnął mnie dwa razy specjalnie w jaja" - opowiadał w rozmowie na kanale MMABNB.
Po pierwszym faulu, jak doszedłem do siebie, powiedziałem sobie, że 'ok, walczę dalej'. Nie było tak, że zrezygnowałem, a mogłem. No, i kto powtarza ten sam błąd drugi raz? (...) 'Krycha' widział, że pierwszy kop odebrał mi chęć walki i to była jego jedyna deska ratunku
Głos zabrał też Krystian Wilczak, który ewidentnie nie mógł się pogodzić z werdyktem. W złości nie gryzł się w język i ujawnił... stawki za walki na gali FAME 20.
"Krycha" powiedział za dużo? Nie krył irytacji po walce z "Ferrarim"
Po wszystkim "Krycha" pojawił się w strefie mieszanej dla mediów i nie krył wściekłości. Przekonywał, że był ostro prowokowany przez ojca Roślika jeszcze przed startem walki, w narożniku. "Ja do niego zawsze z szacunkiem podchodziłem, nigdy go nie obraziłem, a on puszczał do mnie takie teksty" - mówił. Wspominał też swój udział w oficjalnej konferencji prasowej, na której miał czuć się zażenowany. "Ja nie wiem, czy chcę się w to bawić. Jak ja wróciłem na konferencję, to mi się rzygać chce. Bo to jest patologia, dno społeczne. Chcę się bić, mam do tego talent, chcę robić show, ale siedzę na tej konferencji i sobie myślę: 'Nie, k***a. Nie wytrzymam'" - opowiadał, wyraźnie zirytowany.
W jego odczuciu tak naprawdę to "Ferrari" przegrał starcie. A jego wściekłość potęgował jeszcze jeden fakt. "Jestem strasznie w*******y. Głównie przez to, że znam ich wszystkich stawki i uważam, że pokonałbym ich wszystkich. Byłem najlepiej przygotowany" - rzucił. Podpytywany o konkrety, nie gryzł się w język.
W sumie mam podpunkt w umowie, że o swojej stawce nie mogę mówić, a nie o innych. No, więc: 100, 50, 30 tysięcy złotych podstaw. Różnie
"Jestem załamany, nie wiem, co z tym faktem zrobić. Powiem wam, że tu dzieją się takie jaja, że gdyby chcieli, to Gola z Pasternakiem podeszliby do sędziego głównego, i powiedzieli: 'Bije się Krystian i koniec kropka'. Bo już takie tu różne rzeczy widziałem" - podsumował.
Turniej wygrał Maksymilian "Wiewiór" Wiewiórka, który w finałowej walce wieczoru pokonał "Josefa Bratana" Simao.

