Najpierw ogromne zaskoczenie dla wielu kibiców wydarzyło się w oktagonie, w którym 45-letni Pudzianowski zaserwował ciężki nokaut 38-letniemu Materli. Przewaga kilogramów i siły były po stronie "Pudziana", ale mnóstwo kibiców i innych sportowców sztuk walki żyło w przeświadczeniu, że "Cipao" to ciągle półka wyżej i bez problemów poradzi sobie z weteranem. CZYTAJ TAKŻE: Rozmiar ma znaczenie. "Pudzian" szybko pokonał Materlę Drugie zaskoczenie wydarzyło się po walce, w rozmowie Mateusza Kaniowskiego na Youtubie z Anzorem Ażyjewem, jednym z trenerów Pudzianowskiego. Kontekst dotyczył potencjalnej walki "Pudziana" z Mamedem Chalidowem, która już niemalże została "zakontraktowana", bo obaj zawodnicy w klatce wyrazili wolę wspólnej konfrontacji. Tymczasem były zawodnik, a obecnie trener Pudzianowskiego, bez żadnej dyplomacji i zawoalowanych treści zapowiedział, że on sam nie wyobraża sobie konfrontacji z Chalidowem. A przynajmniej nie weźmie w tym przedsięwzięciu udziału. - Nie chciałbym tej walki z Mamedem, nie chciałbym. Myślę, że tak samo czuje Arbi (Szamajew, inny trener "Pudziana" - przyp. AG). Nie tylko dlatego, że łączą nas relacje. Mamed jest dla nas bliski, jak starszy brat. Nie tylko dla nas, ale dla naszego narodu jest to jeden z najlepszych zawodników. A ja myślę, że najlepszy - powiedział 31-letni Ażyjew, zawodnik również pochodzenia czeczeńskiego. - Dlatego ja nie dam rady wyjść przeciwko niemu. I nie chodziłoby tylko o walkę z nim, w przeciwnym narożniku też nie chciałbym wyjść. Nie dam rady wyjść do drugiego narożnika i mam nadzieję, że Mariusz z nim nie zawalczy. Ja na pewno nie wyjdę, nie wiem jak Arbi, ale ja nie dam rady. I zrobię wszystko, żeby Mariusz też nie wyszedł do tej walki. Mariusz wie, jaką mamy relację z Mamedem - przekazał Ażyjew.