Po półrocznej przerwie do klatki UFC wrócił Marcin Tybura. Zawodnik wagi ciężkiej w oktagonie spotkał się z Błagojem Iwanowem. Wojownik z Uniejowa przed walką był zdecydowanym faworytem tego starcia. Musiał jednak uważać na zapędy Bułgara, bowiem jeden cios w wadze ciężkiej zawsze może odwrócić losy pojedynku. Pierwsza runda była bardzo spokojna i kontrolowana przez polskiego zawodnika. "Tybur" poświęcił ją na zbadanie umiejętności przeciwnika. Raz udało mu się trafić Bułgara sierpem, a Iwanow lekko zatańczył. Wojownik Ankos MMA Poznań pojedynczymi ciosami i kopnięciami zaznaczał przewagę, ale rywal polował na jedno uderzenie, które mogło odwrócić losy. Zobacz: FAME MMA 17. Trener "Szczurka" analizuje walkę Łaszczyk - Ferrari W narożniku Marcina Tybury w przerwie słychać było podpowiedzi Andrzeja Kościelskiego, który sugerował, aby podopieczny włączył drugi bieg. Iwanow wyszedł na drugą odsłonę bardziej zmotywowany i nie dawał Polakowi na początku się zbliżyć. W połowie rundy "Tybur" niechcący uderzył oponenta w krocze i mieliśmy chwilową przerwę. Zaraz po niej bułgarski wojownik nieco bardziej agresywnie rozpoczynał każdą kombinację. Polak szczelnie trzymał gardę i nie dał sobie zrobić krzywdy. Starcie do końca drugiej rundy cały czas toczyło się w stójce. Na początku ostatniej odsłony Tybura obalił przeciwnika i umiejętnie kontrolował go w parterze. Polak był z góry i aktywnie punktował oponenta, chcąc się w międzyczasie wpiąć za plecy. Iwanow był bezradny, akcje zawodnika poznańskiego klubu były spokojne, ale przemyślane. Koniec końców bój dotrwał do ostatniego gongu. Decyzja sędziów była do przewidzenia. Wszyscy byli jednomyślni i jako triumfatora wskazali Marcina Tyburę (30-27, 29-28 x2).