Amerykanin w 2019 roku najpierw przegrał walkę o pas wagi półciężkiej UFC z rodakiem Jonem Jonesem, a następnie odbudował się znaczącym, bo przecież przed czasem zwycięstwem ze Szwedem Alexandrem Gustafssonem. Już niebawem, bo 25-kwietnia miał zmierzyć się z innym byłym pretendentem Gloverem Teixeirą (30-7), ale niewykluczone są zmiany z powodu panującego koronawirusa na całym świecie. Jakby było mało problemów 31-latek w niedzielę nad ranem musiał chronić rodzinę przed włamywaczem! Około czwartej w domu Smitha pojawiło się spore zagrożenie nie tylko jeśli chodzi o majątek, ale i życie. Wszystko zakończyło się dobrze, bo funkcjonariuszem pojawili się w dobrym momencie i zatrzymali sprawcę. - To jeden z gości, którzy nie wchodzą do twojego domu w środku nocy z dobrymi zamiarami. Spodziewałem się, że może mnie zastrzelić, pchnąć nożem lub zaatakować w inny sposób. Wydawało mi się, że mam dwie minuty, zanim wyciągnie cokolwiek. Żaden człowiek nie jest w stanie tak walczyć. Nie, żebym był najgroźniejszym człowiekiem na świecie, ale to był zwykły facet, a miałem z nim trudną przeprawę. Przyjął wszystko co mu dałem. Każdy cios, każde kolano i łokieć. On mimo wszystko ze mną walczył. Nie skłamię, jeśli powiem, że była to jedna z najtrudniejszych walk w całym moim życiu - przyznał Smith.