Na to starcie czekaliśmy od października poprzedniego roku, bowiem właśnie wtedy Jan Błachowicz stracił tytuł mistrzowski na rzecz Glovera Teixeiry. W maju "Cieszyński Książę" zmierzył się z Aleksandarem Rakiciem. Polak wygrał ten bój w 3. rundzie przez kontuzję rywala. Zobacz: UFC 282: Świetny występ byłego mistrza KSW! Udusił weterana UFC Pierwotnie Błachowicz i Ankalajew mieli wystąpić w co-main evencie gali UFC 282. O tytuł mistrzowski mieli powalczyć broniący pasa Jiri Prochazka oraz wspomniany wyżej Glover Teixeira. Reprezentant Czech doznał jednak poważnej kontuzji, która na około rok wyklucza go ze startów w MMA. W związku z tym zwakował pas mistrzowski.Z kolei Amerykaninowi proponowano zastępstwo, ale ten odmówił. Koniec końców organizacja zadecydowała, że tytuł czempiona wagi półciężkiej UFC będzie wisiał na szali pojedynku Polaka z Rosjaninem. Warto zaznaczyć, że zawodnik z Cieszyna występował bez swojego głównego trenera w narożniku. Anzor Ażijew nie dostał wizy do USA i w związku z tym nie mógł wziąć udziału w walce. Polak nie był uznawany za faworyta w tym starciu. Magomed Ankalajew stał w odwrotnej pozycji, mimo to Błachowicz na początku dobrze skracał dystans. Z narożnika słychać było podpowiedzi od trenera Roberta Złotkowskiego i Łukasza Jurkowskiego. Panowie walczyli dość zachowawczo, aby przez przypadek nie nadziać się na mocny cios. Po pierwszej rundzie trudno było wskazać, kto przeważa, gdyż obaj zaprezentowali się dość pasywnie. Przyszedł czas na drugą odsłonę, podczas której na początku "Cieszyński Książę" doskonale trafił lewą ręką. Ankalajew co chwilę próbował się zerwać i zaatakować serią, ale polski wojownik dobrze unikał natarć. Błachowicz szczególnie dobrze kopał, przy jednym z niskich kopnięć widać było na twarzy Rosjanina grymas bólu. Po chwili Polak ponownie trafił w łydkę, a Ankalajew niemal się przewrócił. Dagestańczyk odwrócił pozycję, widać było, że prawa noga jest zraniona. Szukał więc zapasów, ale nie udało mu się sprowadzić zawodnika z Warszawy. UFC 282: Jan Błachowicz zremisował walkę o pas Trzecią rundę Błachowicz rozpoczął od morderczych kopnięć. Rywal był coraz bardziej bezradny. Polak szedł za ciosem, ale przez to zaczął się odsłaniać. Ankalajew kilka razy wykorzystał dziurę w obronie i trafił biało-czerwonego. Po słabszej chwili "Cieszyński Książę" okopał drugą nogę Dagestańczyka, który zaczął kulać. Dwie minuty przed gongiem Rosjanin znów szedł w zapasy, gdyż w stójce czekało na niego spore zagrożenie. Na koniec odsłony Akalajewowi udało się obalić Polaka. Po trzech starciach można było stwierdzić, że jest to wyrównana potyczka. Do czwartej rundy Dagestańczyk wyszedł bardzo agresywnie. Jego planem było unikanie stójki, męczenie Polaka pod siatką i ewentualnie sprowadzenie walki do parteru. Udało mu się to trzy minuty przed końcem rundy. Ankalajew wszedł za plecy i szukał poddania, Błachowicz zdołał się uchronić, ale to Rosjanin cały czas z góry obijał cieszynianina. Polski zawodnik dużo stracił czwartą rundą. W piątej musiał mieć się na baczności, ale popełnił duży błąd sam wywrócił się na matę, co wykorzystał zawodnik z Dagestanu. Błachowiczowi trudno było wstać i wrócić do stójki. Ankalajew konsekwentnie obijał biało-czerwonego aż do końcowego gongu. Ostatecznie o zwycięzcy zadecydowali sędziowie punktowi, którzy nie byli jednomyślni i wskazali na... większościowy remis. W obu narożnikach panowało duże zdziwienie. Polak twierdził, że na pewno nie wygrał tej walki, Rosjanin z kolei domagał się zwycięstwa. - Dajcie pas Magomedowi - powiedział na gorąco po walce Jan Błachowicz.