Prachnio do tej pory rozczarowywał w UFC. Poprzednie walki polskiego wojownika, w których zmierzył się z Samem Alveyem, Magomedem Ankalajewem i Mikiem Rodriguezem, zakończyły się jego porażkami przez nokaut w pierwszej rundzie. - Już jakiś czas temu tak się odciąłem po tych pierwszych porażkach w UFC. Podcięło mi to trochę skrzydła, nie ma co dużo mówić. Nie miałem motywacji. Poukładałem sobie w głowie, zacząłem pracować z psychologiem. Wcześniej też pracowałem, ale dało mi to większego "kopa". Wróciła do mnie ta moc, którą miałem, gdy walczyłem jeszcze w ONE Championship - wspominał w magazynie "Koloseum". Jak się okazało, moc faktycznie wróciła do Prachnio. Zarówno on, jak i Rountree się nie oszczędzali i w każdy cios wkładali sto procent mocy. Pod koniec drugiej rundy Polak znalazł się w tarapatach po tym, jak został trafiony potężnym prawym sierpowym. Niewiele brakowało, by stracił równowagę. Ostatecznie przetrwał i w trzeciej rundzie przejął inicjatywę. Sędziowie nie mieli wątpliwości, kto był lepszy i Prachnio odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w UFC. MC