Jan Błachowicz w drugiej rundzie znokautował Dominicka Reyesa na gali UFC 253 i zdobył tytuł mistrzowski w wadze półciężkiej. Po walce nie krył zadowolenia, ale podkreślał, że brał pod uwagę zwycięstwo, bo był dobrze przygotowany.- Zrobiłem swoją robotę. To, co szykowaliśmy. Przyszedłem, zrobiłem, wracam do domu - powiedział Błachowicz w rozmowie z Dominikiem Durniatem z Polsatu Sport.- Byłem dobrze przygotowany. Okres sparingowy był naprawdę bardzo ciężki. Chłopaki w klubie stawiali mi taki opór, jak jeszcze nigdy. Sami wiedzieli o co jest ta walka - dodał.37-latek przyznał, że tuż przed końcem walki, już wiedział, że Reyes zaraz znajdzie się na deskach. Walczył bowiem ze złamanym nosem.- Jak pierwszy kopniak wszedł na bebechy to zwolnił. Jak złamałem mu nos, to wiedziałem, że chwila moment i będzie koniec - powiedział. Błachowicz zdradził też plany na najbliższą przyszłość. Przyznał, że koncentruje się teraz na dziecku, które przyjdzie na świat pod koniec roku. Nie zamierza też rozstawać się z pasem.- W grudniu zostanę ojcem. Wszyscy skupili się na mnie, teraz ja muszę się odwdzięczyć i skupić na narzeczonej - stwierdził i dodał - Nie ściągam pasa przez najbliższy miesiąc.Choć "Cieszyński książę" myślami jest już przy rodzinie, to nie rezygnuje ze sportowych celów. Chciałby się zmierzyć z legendarnym Jonem Jonesem. Na pytanie o ewentualne starcie z Amerykaninem na gali w Polsce odpowiedział krótko. - Mega. Niech to się wydarzy.MP