Zarówno 31-letni Jones, jak i będący w takim samym wieku Gustafsson, wrócili do gry po długiej przerwie na gali UFC 232. To jednak Amerykanin sprawiał od początku lepsze wrażenie, a swoją przewagę udokumentował w trzeciej rundzie, wygrywając przez techniczny nokaut. Po raz pierwszy obaj panowie spotkali się ze sobą w 2013 roku i wtedy Jones również pokonał Szweda w walce określanej jako jedna z najlepszych w historii UFC. W sobotę Jones odzyskał pas wagi półciężkiej, którego nigdy nie stracił w oktagonie. Przed tym starciem nie zabrakło kontrowersji. Jones miał problem z testem antydopingowym, który wskazał śladowe ilości zakazanego środka. Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) oczyściła jednak zawodnika z zarzutów. Mimo to gala musiała zostać przeniesiona. Pierwotnie bowiem UFC 232 zaplanowano w Las Vegas, ale Komisja Sportu stanu Nevada uznała, że bez rozprawy, nie pozwoli walczyć Jonesowi. Dlatego władze UFC podjęły decyzję, aby zorganizować ją w Los Angeles. Po zwycięstwie nad Gustafssonem, Jones wyzwał swojego dawnego rywala. - To Daniel Cormier powinien wrócić do kategorii półciężkiej żeby odzyskać swój pas. Wiem, że zrzekł się tytułu i myślę, że to dobry ruch. Koniec końców jednak wie, że ludzie nie uważali go nigdy za mistrza. Szacunek za bycie mistrzem kategorii ciężkiej, ale to ja jestem królem dywizji półciężkiej od 2011 roku. Takie są fakty. On dostał pas mistrzowski. Nigdy mnie nie pokonał. Może więc pozbawić wszystkich wątpliwości, zejść do mojej dywizji i spróbować naprawdę zostać podwójnym mistrzem. Nie ma opcji na walkę w kategorii ciężkiej. DC bardzo dobrze tam wygląda. Jest stworzony dla tej dywizji. Czuje się tam komfortowo. Podczas przygotowań też jest w limicie kategorii do 120 kilogramów. To jego miejsce i tak jak wspomniałem, jest świetnym mistrzem. Nawet przed walką ze mną dobrze tam sobie radził. To jego strefa. Dla mnie walka z nim w kategorii ciężkiej nie ma żadnego sensu - powiedział Jones, którego bilans wynosi obecnie 23-1.