Jalin Turner znalazł się w gronie innych byłych i obecnych zawodników UFC, którzy biorą udział w aktywnościach medialnych przed sobotnim widowiskiem w Madison Square Garden w Nowym Jorku. "Tarantula" o porażce z Gamrotem: Definitywnie nie zgadzam się z werdyktem 28-latek z Los Angeles w Kalifornii najpierw zaangażował się w trening medialny, pomagając z prawdziwymi sławami, między innymi legendarnym Brazylijczykiem Royce'em Gracie'em w prawidłowym wykonaniu przez śmiałków dwóch technik parterowych, następnie rozdawał autografy, aż w końcu przeszedł czas dla dziennikarzy. W naszej rozmowie nie mogło zabraknąć polskiego wątku, czyli marcowej walki przy okazji UFC 285, przegranej przez Turnera z Mateuszem Gamrotem. Pojedynek miał zacięty przebieg, nic więc dziwnego, że także sędziowie w swoich ocenach nie byli w pełni zgodni. W rezultacie "Gamer" pokonał przeciwnika po trzyrundowej batalii niejednogłośnym werdyktem punktowym 2:1. Turner od tego czasu zdołał zaznać jeszcze jedną porażkę, poniesioną również bliźniaczym werdyktem (pokonał go Dan Hooker), ale to właśnie wynik konfrontacji z Polakiem wciąż kontestuje. - Oczywiście, że pamiętam tę walkę. Zresztą później także ją obejrzałem. I definitywnie nie zgadzam się z jej werdyktem. Pierwszą rundę wygrałem ja, początek drugiej też, a Mateusz dominował w końcówkach drugiej i trzeciej rundy. Sędziowie mieli różne spojrzenie na tę walkę, ale to ja miałem przewagę w głównych elementach, takich jak powodowanie obrażeń u rywala i w agresji - przekonuje zawodnik wagi lekkiej. Wojownik o dźwięcznie brzmiącym pseudonimie w oktagonie "Tarantula" najchętniej rachunki wyrównałby w pojedynku rewanżowym. I jest pełen nadziei, że będzie mu dane ponownie spróbował swoich sił w starciu z Polakiem. - Bardzo bym chciał dostać drugą szansę i walki zakontraktowanej na pięć rund. Naprawdę pragnąłbym tego wyzwania - z przekonaniem odparł Turner. "Mateusz Gamrot jest wspaniałym wojownikiem, ale pewnie był rozczarowany" Złość i niedosyt to jedno, ale Amerykanin równocześnie z wielką klasą wypowiada się na temat naszego doskonałego grapplera, który karierę w UFC zaczął w 2020 roku. Dodał, że na razie czeka na termin swojej kolejnej walki. Ta prawdopodobnie odbędzie się na początku przyszłego roku. W pojedynku wieczoru i poprzedzającym go co-main evencie kibice zobaczą dwie walki o mistrzowskie pasy. "Rozgrzewką" będzie batalia o tymczasowy tytuł pomiędzy Siergiejem Pawłowiczem (18-1) i Tomem Aspinallem (13-3) w kategorii ciężkiej, a Jiri Prochazka (29-3-1) i Alex Pereira (8-2) zmierzą się o wakujący pas na szczycie kategorii półciężkiej. - Mój typ na obie walki wieczoru? Oczekuję dobrych pojedynków. To wszystko co mogę powiedzieć - enigmatycznie odparł 28-latek. Artur Gac, Nowy Jork