O tej walce mówi się w kuluarach od dobrych kilku tygodni: Piotr Świerczewski kontra Dariusz "Daro Lew" Kaźmierczuk. Żaden z nich ani przez moment nie był gwiazdą rodzimego MMA, ale ich zapowiadane starcie należy traktować w kategorii show. Głównie z uwagi na postać byłego kapitana piłkarskiej reprezentacji Polski i srebrnego medalisty olimpijskiego z Barcelony. - Trenował u mnie trzy miesiące i wygrał z Collinsem, a teraz będzie walczył z "Lwem" - oznajmił nieoczekiwanie trener Mirosław Okniński w wywiadzie dla Papi TV. Wyraża się o Świerczewskim w samych superlatywach i nazywa go typem drapieżnika. KSW odsłania kolejną kartę. Ulubieniec warszawskich kibiców zawalczy na PGE Narodowym - Ja drapieżnik? Ja to jestem leszcz w tej dyscyplinie. No i dziadek, 50-letni facet - odparł z humorem Świerczewski w serwisie sport.pl. Mimo że Kaźmierczuk nie jest w świecie MMA postacią nową, na koncie ma jak na razie tylko dwie wygrane walki. Teraz liczy na to, że poprawi swój bilans dzięki konfrontacji z byłym piłkarzem, który do tej pory w oktagonie walczył tylko raz. W dodatku ponad trzy lata temu. Świerczewski pokonał mechanika samochodowego. Teraz oczekuje "dobrych pieniędzy na stole" W grudniu 2019 "Świr" wystąpił na gali Free Fight Federation 2. W walce wieczoru pokonał wówczas jednogłośną decyzję sędziów Grega Collinsa, celebrytę przedstawianego jako mechanik samochodowy. Wydawało się, że był to jednorazowy kaprys w wykonaniu uczestnika finałów World Cup 2022 . Komiczna sytuacja na High League. "Daro Lew" jednym ruchem powalony przez sędziego Tymczasem, jak się okazuje, sytuacja rysuje się zgoła inaczej... - "Daro Lew" to jest wojownik, robi dobre show. Nic do niego nie mam, ale jeśli pojawi się oferta, dobre pieniądze na stole, to oczywiście mogę się z nim sprawdzić. Na pewno wtedy podejdę do tego poważnie. Wrócę do ciężkich treningów, by zrobić robotę i później wejść do oktagonu z nastawieniem, by tę walkę wygrać - deklaruje Świerczewski.