Wyniki sekcji zwłok, które w rozmowie z Interią przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, odpowiedziały na pytanie o przyczynę zgonu Mateusza Murańskiego. "Biegły zaraz po sekcji wskazał, że bezpośrednią przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Natomiast na kolejne pytanie, co było przyczyną tej ostrej niewydolności, odpowiedzą niezbędne dalsze badania histopatologiczne i toksykologiczne. Tak więc, na tym etapie, mamy wstępne wskazanie, co było przyczyną śmierci. Dalsze prace wyjaśnią, co ją spowodowało" - wyjaśniła. 8 lutego 29-letni aktor i freak fighter, uczestnik gal FAME MMA i High League, został znaleziony martwy w mieszkaniu. Zwłoki znalazł członek rodziny. Kto konkretnie? Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o ojca "Murana", Jacka Murańskiego. Po dokonaniu szokującego odkrycia miał niezwłocznie zaalarmować stosowne organy. Śmierć Murańskiego jest wstrząsem dla całego środowiska. Federacja FAME MMA opublikowała poruszające wideo wspominkowe z chwytającym za serce opisem. O komentarz poproszono m.in. trenera Murańskiego, Dobrosława Bieleckiego. Łzy cisną się do oczu. Poruszające nagranie Strong Ekipy po śmierci Murańskiego Dobrosław Bielecki o Mateuszu Murańskim: "Były z nim problemy, ale nic nie wskazywało na to, że to się tak tragicznie zakończy" Bielecki i Murański po raz pierwszy spotkali się w 2021 roku z inicjatywy trenera boksu Adriana Domalewskiego. Początkowo współpraca zdawała się układać dobrze. "Widziałem, że Mateusz mocno przykłada się do treningów, to była zupełnie inna osoba niż ta, która przychodziła na salę przez ostatnie cztery miesiące. Wtedy wylewał hektolitry potu, ponieważ przygotowywaliśmy się do walki rewanżowej z Arkadiuszem Tańculą, niestety nie doszło wtedy do tego pojedynku, ponieważ Mateusz Murański złapał kontuzje. Później pojawił się temat starcia z Kasjuszem Życińskim w boksie na PRIME, no i tam przygotowywałem go już stricte stójkowo. Jednakże trzy dni przed walką nagle postanowił zmienić cały sztab trenerski" - opowiada trener w rozmowie z "Faktem". Minęło trochę czasu i "Muran" miał uznać, że jednak wolałby przygotowywać się pod okiem poprzedniego szkoleniowca. Wrócił pod skrzydła Dobrosława Bieleckiego. Ale nie było już tak, jak za poprzednim razem. "Bardzo łatwo było wpływać na niego. Jeden z trenerów przekonał go, że w jego klubie będzie lepiej, ale po ośmiu miesiącach rozstał się z tymi ludźmi i wrócił do mnie. Jednakże to już była zupełnie inna osoba i nie pracowało się tak dobrze jak wcześniej. Były z nim problemy, ale nic nie wskazywało na to, że to się tak tragicznie zakończy. Ogólnie ja widziałem w nim duży potencjał, można było zrobić bardzo wiele, ale zbyt wiele osób miało na niego wpływ, który niekoniecznie przysłużył się do jego rozwoju" - wspomina Bielecki. Dodaje, że "cały czas przeżywa śmierć Mateusza". Nie chce jednak wypowiadać się na temat okoliczności sprawy. Czeka na komunikaty rodziny. "Byłem bardzo blisko, znam temat dogłębnie, ale wstrzymuję się na razie od jakichkolwiek komentarzy. Z czasem to wszystko ujrzy światło dzienne" - zapowiada. Zbigniew Buczkowski zabiera głos po śmierci Mateusza Murańskiego. "Niestety wybrał drogę walk MMA"