Historia Very pokazuje, że w sporcie, czego także mieszane sztuki walki są najlepszym przykładem, nie ma rzeczy niemożliwych. W sierpniu 2020 roku popularny "Chito" pokonał Seana O’Malleya (17-1), co uczynił w bardzo efektownym stylu. Pokonał 29-letniego Amerykanina, bardzo charakterystycznego z uwagi na wyraziste farbowanie włosów, przez techniczny nokaut już w pierwszej rundzie. Wyboista droga do pasa. Marlon Vera musi pokonać swoją... ofiarę Później jednak kariery obu zawodników ułożyły się zgoła inaczej. Już w kolejnym pojedynku Vera doznał porażki, a w marcu tego roku kolejnej, z kolei O'Malley kroczył ścieżką zwycięstw. To pozwoliło wojownikowi z USA zapracować na walkę mistrzowską, którą stoczył w sierpniu na UFC 292. Jego rywalem w walce wieczoru był Aljamain Sterling, ale to właśnie "Suga" odniósł najważniejszą wygraną w karierze, przez TKO w drugiej rundzie. Zatem to Amerykanin, którego jedynym pogromcą był dotąd Vera, dziś zasiada na tronie UFC, ale już wkrótce dojdzie do wielkiego rewanżu. Ten odbędzie się na UFC 299 w marcu przyszłego roku. Informację już oficjalnie przekazał Dana White. Nic więc dziwnego, że charyzmatyczny Ekwadorczyk ma przesłanki, by wierzyć, że za kilka miesięcy znów znajdzie sposób na tego przeciwnika. - Jak to w sporcie, szanse na wygraną są zawsze, a ja z pewnością będę przygotowany. Zapowiada się trudna walka, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, bo chciałbym znów skopać mu tyłek - powiedział Interii Vera, po czym pozwolił sobie na refleksję. - W tym sporcie wszystko może się zdarzyć. Kilka pojedynków temu nie byłem tym samym gościem, którym jestem teraz. Sean już dokonał tego, został mistrzem UFC, a teraz czas na mnie. Jeżeli jesteś konsekwentny i z dyscypliną trzymasz się planu, to możesz osiągnąć sukces. I ja w to wierzę - odparł. Nie mogło zabraknąć pytania o polskich zawodników, ale - co bardzo symptomatyczne - Vera w pierwszym szeregu wymienił już niewalczącą Joannę Jędrzejczyk, która kilka lat temu była absolutną gwiazdą UFC. Pierwsza Polka w najbardziej elitarnej federacji MMA na świecie przez dłuższy czas nadawała ton w kategorii słomkowej, fantastycznie spisując się w klatce i będąc globalną ambasadorką marki. Zresztą jest nią do dzisiaj, informując dziennikarza Interii, że przy okazji UFC 295 bierze udział m.in. w obowiązkach sponsorskich. Marlon Vera zachwycony Joanną Jędrzejczyk. "Zostałem jej ogromnym fanem" - Gdy zaczynałem, Joanna już była na topie. Zostałem jej ogromnym fanem. Lubię jej energię i bardzo mi się podobało to, że była bardzo zadziorna, mając podejście na zasadzie: "pie*** cię". Ja staram się postępować podobnie jeśli chodzi o moich przeciwników. Wymienię także Jana Błachowicza, który też zaczynał od niczego, początkowo nikt w niego nie wierzył i nie spodziewano się, że zostanie mistrzem w wadze półciężkiej. Jego kariera przypomina mi model od zera do bohatera. Sam dotąd nie trenowałem z żadnym polskim zawodnikiem, ale bardzo lubię ludzi z Polski. Jesteście równymi gośćmi - stwierdził Vera. W oczekiwaniu na galę UFC 295, do której rozpoczęcia pozostały już tylko godziny (24 czasu polskiego), 30-letni "Chito" najbardziej oczekuje dwóch starć o mistrzowskie pasy, czyli walki Toma Aspinalla z Siergiejem Pawlowiczem o tymczasowy tytuł w kategorii ciężkiej oraz o pełnoprawny pas na szczycie dywizji półciężkiej, o który powalczą Jiri Prochazka i Alex Pereira. - Jestem bardzo podekscytowany tymi dwoma głównymi walkami. W pierwszej stawiam na wygraną Toma Aspinalla, ale tam mogą być mocne uderzenia z obu stron. W drugim pojedynku Pereira ma szaloną siłę, z kolei Jiri może wygląda trochę niezdarnie, ale naprawdę jest niesamowity w klatce - podzielił się swoimi przypuszczeniami Vera. Artur Gac, Nowy Jork