- Mamy podobny rekord stoczonych walk, podobne warunki fizyczne. To będzie typowo sportowa walka - podkreśla były najsilniejszy człowiek świata w klipie promującym jubileuszową, bo już dwudziestą edycję Konfrontacji Sztuk Walki. Fani mieli sporo pretensji do właścicieli federacji i samego Pudzianowskiego za to, że jego ostatnim przeciwnikiem był Bob Sapp. Żenująco słaby Amerykanin do Polski przyjechał jedynie po wypłatę i nie podjął walki z "Pudzianem". Błysnął jedynie umiejętnościami aktorskimi promującymi walkę. To nie spodobało się kibicom, dlatego tym razem dobrano najsłynniejszemu zawodnikowi ze stajni KSW rywala, który skupi się na walce, nie na przedstawieniu. - Nikt chyba nie ma wątpliwości, że to nie jest wielka gwiazda, to jest rzetelny zawodnik MMA - podkreśla współwłaściciel KSW, Maciej Kawulski. Amerykanin greckiego pochodzenia góruje nad Mariuszem doświadczeniem. Może pochwalić się m.in. brązowym pasem w brazylijskim jiu-jitsu i dyplomem instruktora rosyjskiego sambo. "Mad Greek" jest przekonany, że nie będzie miał większych problemów z pokonaniem Polaka. - Będę chciał wygrać przez nokaut. Chcę go skończyć przed czasem, nie pozwolę, żeby o wyniku decydowali sędziowie - podkreśla Piliafas, który docenia dokonania Pudzianowskiego w zawodach siłaczy, ale nie rozumie dlaczego zdecydował się "przebranżowić" i rozpoczął karierę w MMA. - Myślę, że trafił do złego sportu. Nie wyhodujesz mięśni na szczęce. Bycie najsilniejszym na świecie to jedna rzecz, ale lepiej żebyś miał najmocniejszą szczękę - dodaje. "Pudzian" z chłodną głową podchodzi do zaczepek mierzącego blisko 2 metry wzrostu rywala. W ringu zamierza poczekać na właściwy moment i zaatakować Piliafasa. - Zobaczymy, który z nas wyjdzie z tej walki o własnych siłach. "Pudzian" tanio skóry nie sprzedaje - zaznacza w swoim stylu.