Starcie dwóch topowych polskich piórkowych elektryzowało wielką część fanów MMA. Przed walką trudno było wskazać faworyta, bowiem młodość, spryt i zwinność przemawiała za Soldajewem. Doświadczenie i obycie w klatce to z kolei atuty "Rutka". Panowie rozpoczęli pojedynek dość spokojnie, "badając" swoje możliwości stójkowe w pierwszej rundzie. Kiedy walka przeniosła się pod siatkę, dociskał radomianin, choć nie mógł wyrządzić dużej krzywdy reprezentantowi WCA Fight Team Warszawa. Niesamowity nokaut Głowackiego na KSW. Lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć Druga odsłona była bardzo podobna, żaden z wojowników nie ryzykował agresywnej akcji, aby przypadkiem nie nadziać się na kontrujący morderczy cios. Wydawało się, że inicjatywę w klatce minimalnie przejmował Rutkowski, ale Soldajew cały czas pozostawał czujny. Pod koniec drugiej rundy mieliśmy niesamowity pokaz "linii lotniczych" ze strony "Rutka", bowiem ekwilibrystycznie rzucił rywalem o matę. Widać było ogromny kunszt zapaśniczy u tego zawodnika. "Czonkur" z kolei nie mógł znaleźć pomysłu, jak zagrozić zawodnikowi z Radomia. Przed gongiem próbował jeszcze wypalić latającym kolanem, ale na nic się to zdało. W trzecim starciu Soldajew szukał pojedynczego ciosu, którym mógłby trafić Daniela Rutkowskiego. Ten jednak cały czas czujnie kontrował i polował na kolejne obalenia, co mu się koniec końców udawało. Pojedynek dotrwał do końcowego gongu, gdzie sędziowie jednoznacznie przyznali zwycięstwo "Rutkowi". Dodajmy, że w trzecim zestawieniem na karcie walk było starcie Macieja Kazieczko i Leo Brichty. Panowie wymieniali się "uprzejmościami" w stójce przez pełne trzy rundy, koniec końców według niejednogłośnej decyzji sędziów lepszy okazał zawodnik z Czech.