Starcie z Mamedem Chalidowem było okrzyknięte największą walką w historii polskiego MMA. Przebieg był jednak jednostronne. Walka zakończyła się w pierwszej rundzie. Wojownik pochodzący z Czeczenii rzucił "Pudzianem" o matę, wpiął się za plecy i zasypał go ciosami. Były mistrz świata strongman słynie z tego, że często rano dzieli się informacją o rutynowym wczesnym wstawaniu i bieganiu. - Dzień doberek. Co prawda nie piąta rano, ale wracam na swoje tory i idę troszeczkę się rozruszać. Co prawda tylko trzy kilometry, cztery max. Delikatny truchcik, robię swoje. - przywitał się z widzami w swoim najnowszym filmiku na Facebooku Pudzianowski. Zobacz: Czekali na to 10 lat. Zapowiada się kolejny krwawy bój Materlii na KSW 78 - Raz na wozie, raz pod wozem. A bo to raz byłem pod tym wozem przez 25 lat zawodowego sportu? Oczywiście, widzę fajnych kibiców: "Już twoim kibicem nie jestem". A pies cię gryzł. Z ciebie kibic jak z koziej d*py trąba. Prawdziwi ludzie, którzy sportem się zajmują, wiedzą, co to znaczy, że nie zawsze wszystko gra. Nie zawsze mi wszystko zagrało. Podnoszę się i idę dalej - skwitował 45-latek z Białej Rawskiej. Póki co, nie wiadomo jak potoczy się przyszłość "Pudziana" w KSW. Pewne jest, że to nie koniec jego kariery, ale walk do zrealizowania zostało mu naprawdę niewiele.