"Żeby do czegoś takiego dojść, trzeba ciężko popracować. Zaczęliśmy przygotowania od stycznia. Razem z Robertem Złotkowskim opracowaliśmy cztery akcje i powtarzaliśmy je setki, jeśli nie tysiące, razy" - powiedział Pudzianowki po zwycięstwie. Polak przed starciem z Brazylijczykiem zwracał uwagę, że przeciwnik ma "dziurawą stójkę". "Żeby taką dziurę wyłapać, trzeba wyczekać do odpowiedniego momentu i "podpuścić" rywala, aby ten opuścił ręce. W ostatnich swoich trzech, czterech walkach wszyscy widzieli, że chcę uderzać i obalać każdego. Obalałem i okładałem na dole, jak się już przewrócił. Teraz chciałem "podebrać" mu nogę, to było markowanie, a zadałem mu cios z góry na głowę, potem było trzymanie ręki przy brodzie i wreszcie zamachowy" - tłumaczył Pudzianowski. "Wiedziałem, że jeżeli cios dojdzie do brody, to już będzie po wszystkim. Jak już go trafiłem i widziałem, że zawodnik się zatoczył, to chciałem go dobić na dole, ale sędzia przerwał w dobrym momencie" - dodał. Czy "Pudzian" spodziewał się, że trening, o którym mówiłm tak szybko da efekty, w postaci nokautu? "Byłem przygotowany na pełen dystans, bo tak toczyłem ostatnie walki. Po takich trzech rundach wychodzi się dosłownie na czworakach albo ledwo, ledwo dochodzi się do szatni i byłem na to przygotowany. Nie myślałem, że dzisiaj coś takiego mi wyjdzie. Technika była trenowana, a że miałem trochę szczęścia i przeciwnik dał się złapać na 'plewy", to go złapałem" - stwierdził Pudzianowski. To było dziewiąte zwycięstwo Polaka w karierze (przy trzech porażkach). Czy to już czas, aby powalczyć o pas? "Nie mnie oceniać na jakim poziomie jestem. Niech to zrobią widzowie i eksperci MMA. Ja uważam, że aby zasłużyć na walkę o pas, to muszę jeszcze poczekać" - powiedział Pudzianowski. Mariusz następną walkę stoczy za granicą. Będzie to 31 października w Londynie. W głównej walce wieczoru gali KSW 31 Michał Materla pokonał Tomasz Drwala i obronił pas w wadze średniej.