Starcie pomiędzy Corym Sandhagenem i Marlonem Verą trwało pełne pięć rund. Niemal przez całą walkę można było zauważyć znaczną przewagę zawodnika z USA. Przed przeczytaniem końcowego werdyktu wszyscy widzowie byli pewni jednoznacznego zwycięstwa zawodnika z Kolorado. Innego zdania był jednak sędzia Joel Ojeda, który jako triumfatora wskazał Wenezuelczyka, przypisując mu 3., 4. i 5. rundę. Podczas przedstawienia karty punktowej wspomnianego arbitra na hali w San Antonio zapanowało wielkie zdziwienie. Dla porównania sędzia Chris Lee dał Verze tylko 3. rundę, a Sal D'Amato wszystkie pięć starć zapisał na konto Sandhagena. Sprawę tuż po gali skomentował prezydent UFC, który przyznał, że również był w szoku. - Zareagowałem: " Co do ch**a?!". Jak mogłem nie być zaskoczony. Rozumiem 5-0 czy 4-1 w rundach, ale niejednogłośna decyzja? To przerażające - powiedział na konferencji prasowej. UFC w San Antonio. Sandhagen wygrywa w walce wieczoru - Sandhagen wyglądał niesamowicie. Zdominował całkowicie rywala. Świetna praca nóg, przyruchy, obalenia. Dziś miał wszystko. Od Very oczekiwałem natomiast trochę więcej - dodał Dana White. Na kolejną galę UFC trzeba będzie zaczekać dwa tygodnie. Po przerwie organizacja planuje event w Miami, gdzie w starciu wieczoru dojdzie do rewanżu pomiędzy Alexem Pereirą a Israelem Adesanyą. W pierwszej ich walce lepszy okazał się Brazylijczyk, który w piątej rundzie zastopował wojownika z Nigerii.