W pierwszej minucie obaj panowie skupili się na stójce i chyba dość nieoczekiwanie to Polak okazał się lepszy w tej płaszczyźnie, trafiając mocno prawym podbródkowym. Niestety nie udało mu się sprowadzić rywala do parteru i do końca rundy trwała zacięta wymiana w górze. Na początku drugiej odsłony Marcin wszedł w pięknie w nogi Amerykanina, mając przez moment pozycję boczną. Po kilkunastu sekundach poszedł po swoją popisową akcję - dźwignię na stopę, lecz Jansen zdołał wyjść z opresji i miał nawet na moment pełny dosiad. Popracował "młotkami", ale chwila nieuwagi o mały włos nie kosztowała go porażkę, gdyż Held skontrował "balachą" na kolano. O wszystkim miała więce zadecydować runda trzecia. Zmęczony Marcin oddał inicjatywę rywalowi, ale gdy walka zeszła do parteru znów był blisko "skrętówki" na nogę. Zabrakło niewiele. Trzecie starcie Held przegrał, choć w dwóch pierwszych mógł zyskać uznanie sędziów, tak więc z niecierpliwością czekaliśmy na oficjalny werdykt. Niestety - cała trójka zgodnie wypunktowała walkę w stosunku 29:28 na korzyść Jansena i to on został triumfatorem całego turnieju. Wcześniej Waachiim Spiritwolf (9-11-1) przez trzy minuty dostawał od Marcusa Davisa (21-9) lekcję boksu, więc gdy tylko poczuł lekkie kopnięcie poniżej pasa, zasymulował niemoc do kontynuowania rywalizacji, przez co po kilku minutach ogłoszono ich potyczkę za nieodbytą. Jeszcze w ubiegłym roku Travis Wiuff (68-17) występował w turnieju Bellatora dywizji półciężkiej, gdzie przegrał dopiero w wielkim finale. Teraz jednak znacznie przybrał na masie i dziś w nocy wychodził do oktagonu mając na sobie 115,3 kilograma mięśni. Jego rywalem był teoretycznie skazany na porażkę Ryan Martinez (9-2). Tymczasem ten już 18 sekund rozprawił się z tak doświadczonym zawodnikiem jak Wiuff. Tuż po starcie trafił potężnym lewym sierpowym. Dwie kolejne bomby nie doszły celu, ale zamroczony Travis poleciał na plecy. Martinez dopadł go przy siatce i dwoma krótkimi ciosami z prawej ręki znokautował go, zadając tym samym Wiuffowi trzecią porażkę z rzędu.