Michał Figlak mimo iż występuje w największej organizacji MMA na świecie mało znany jest polskim kibicom sportów walki. To za sprawą faktu, iż na co dzień mieszka i trenuje w angielskim Worcester. W ojczyźnie stoczył tylko jeden bój, był to debiut w którym przed czasem rozprawił się z Fabrizio Calio. Pozostałe batalie "Mad Dog" toczył w brytyjskiej organizacji Cage Warriors, której został mistrzem. Mając passę ośmiu zwycięstw Biało-Czerwony dostał pierwszą szansę od UFC. Nie był to jednak pojedynek, który Figlak będzie dobrze wspominał. Na gali w Paryżu 27-latek przegrał jednogłośną decyzją sędziów z Faresem Ziamem. Była to pierwsza zawodowa porażka Polaka. Teraz wojownik wrócił po 1,5-letniej przerwie spowodowanej kontuzji kolana. "Mad Dog" skrzyżował rękawice z Austinem Hubbardem, czyli najbardziej doświadczonym rywalem, z jakim mu się przyszło mierzyć. Brutalny nokaut i mrożące krew w żyłach sceny. To nagranie błyskawicznie obiega świat Amerykanin wcześniej w UFC miał osiem walk, ale zdołał wygrać tylko trzy. Łącznie na koncie miał 22 potyczki. Przed sobotnim starciem eksperci w roli faworyta wskazywali Michała Figlaka. - Oglądałem program The Ultimate Fighter 31, więc kojarzyłem go i uznałem, że jest znany w USA. Później sprawdziłem go i ucieszyłem się, bo to jest rywal idealny - mówił Polak w rozmowie z Polsatem Sport kilka dni przed walką. Walka zakończyła się zwycięstwem Austina Hubbarda, który wygrał jednogłośną decyzją sędziów w stosunku 3x 29-28. Pierwsze dwie rundy sędziowie przyznali na korzyść Hubbarda, trzecią - na korzyść Figlaka.