Polski wojownik podbił UFC. Niebywała walka, obaj zalali się krwią
Co to była za walka! Mateusz Rębecki i Myktybek Orolbai dostarczyli kibicom niesamowitych emocji na gali UFC 308 w Abu Zabi. Już od pierwszej rundy nie brakowało ostrych wymian z obu stron. W oktagonie można było zauważyć dużo krwi kapiącej z twarzy jednego i drugiego wojownika. Ostatecznie nastąpiła decyzja sędziowska. Arbitrzy nie byli jednomyślni, ale ostatecznie werdykt poszedł na korzyść Biało-Czerwonego. To czwarta wygrana Mateusza Rębeckiego w szeregach UFC.
Organizacja UFC ponownie zawitała do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a dokładniej do Abu Zabi, aby zorganizować numerowaną galę UFC 308. Starciem wieczoru był pojedynek o pas wagi piórkowej pomiędzy Ilią Topurią a Maxem Holloway'em. W co-main evencie mieli zmierzyć się Chamzat Czimajew i Robert Whittaker.
Nie zabrakło też miejsca dla Polaka w tak mocno obsadzonej karcie walk. Był nim Mateusz Rębecki wcześniej w UFC stoczył cztery pojedynki, trzy wygrał i jeden przegrał. Teraz zdecydowanie nie był faworytem. Naprzeciw "Chińczyka" stanął reprezentant Kirgistanu Myktybek Orolbai, dla którego to był trzeci występ w oktagonie największej organizacji MMA na świecie.
Już od pierwszego gongu widać było, że będzie to bardzo twarda walka. Zawodnik z Azji starał się wywierać presję, ale Polak dobrze utrzymywał dystans i polował na kontrataki. W pewnym momencie trafił obszernym lewym sierpem, który zachwiał Orolbaiem. W przerwie można było zauważyć wielkie spuchnięte oko rywala Biało-Czerwonego. Do akcji wkroczył lekarz, który ostatecznie dopuścił Kirgistańczyka do dalszej batalii.
Orolbai postawił wszystko na jedną kartę i w drugiej rundzie, to on przejął inicjatywę, a nasz wojownik miał małe kłopoty. To nie oznacza, że Rębecki nie miał w tej odsłonie swoich momentów. Koniec końców wszystkich trzech sędziów zapisało to starcie na korzyść reprezentanta Kirgistanu.
Trzecia runda musiała zaważyć o losach jakże krwawego i efektownego dla oka widowiska. Nad okiem Polaka widać było głębokie rozcięcie, a na macie pojawiło się coraz więcej krwi. "Chińczyk" miał moment, w którym okładał oponenta z góry, ale arbiter nie przerwał boju. Ostatecznie obaj dotrwali do decyzji sędziowskiej, a ci sędziowali 29-28, 29-28, 28-29 na korzyść... Mateusza Rębeckiego!
Biało-Czerwony zaliczył tym czasem czwarte zwycięstwo w organizacji UFC i wrócił na zwycięskie tory po pierwszej porażce w swojej zawodowej karierze.