Rębecki długo karierę rozwijał w Polsce, jej ukoronowaniem był tytuł mistrza federacji FEN. Ojczyzna zaczęła jednak robić się dla niego za ciasna, a górę wzięły także wielkie ambicje wojownika. W efekcie zawodnik postanowił realizować marzenia w najbardziej elitarnej organizacji MMA na świecie. Mateusz Rębecki z pierwszym nokautem dla UFC Dla "Chińczyka" była to druga walka w UFC. Zadebiutował w styczniu tego roku, gdy pokonał Nicka Fiore jednogłośną decyzją sędziów. Pojedynek z Radzhabovem rozpoczął się dla Rębeckiego z pewnym handicapem. Rywal z Tadżykistanu nie wypełnił bowiem limitu kategorii lekkiej, w efekcie za karę musiał oddać Polakowi 20 procent swojej pensji. Już pierwsza runda układała się pod dyktando sportowca rodem z Gryfic, w której przeważał w obu płaszczyznach. Koniec nastąpił w drugim starciu. Polak w pewnej chwili wystrzelił szybkim lewym sierpem, który dosłownie ściął z nóg przeciwnika. Rywala tak "odcięło", że sędzia w mgnieniu oka wkroczył, zatrzymał naszego zawodnika przed dalszą ofensywą i ogłosił koniec pojedynku. Zwycięstwo Rębecki też okupił urazem, wyraźnie kulejąc w oktagonie. To efekt licznych i mocnych kopnięć, tzw. lowkicków, które czyniły spustoszenie na Radzhabovie, ale nie pozostały bez wpływu również na naszego sportowca. - Kopnąłem go na siatce, trochę mnie zabolało, zarysowała mi się stopa, ale czułem, że jego boli bardziej, więc kopałem dalej - powiedział zadowolony "Rebeasti".