Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polak rzucił Amerykę na kolana, cały świat mówi o tej walce. Jest decyzja marzeń

Ta walka kompletnie zmienia notowania Mateusza Rębeckiego pod szyldem największej federacji MMA na świecie, czyli UFC. Piąty pojedynek w amerykańskiej organizacji zapewnił Polakowi globalną rozpoznawalność wśród kibiców tego sportu, na którą zapracował sobie kapitalną wojną w oktagonie. Na wysokości zadania stanął także rywal 32-latka, reprezentujący Kirgistan Myktybek Orolbai, w efekcie czego pełno było fajerwerków. A wkrótce potem zapadła decyzja, o jakiej już wcześniej marzył "Rebeasti".

Mateusz Rębecki stoczył w ten weekend walkę pod szyldem UFC, o której mówi cały świat MMA
Mateusz Rębecki stoczył w ten weekend walkę pod szyldem UFC, o której mówi cały świat MMA/Chris Unger/Zuffa LLC via Getty Images/Getty Images

"Wreszcie zostałem dostrzeżony" - mógł triumfalnie ogłosić Mateusz Rębecki (20-2), 32-latek rodem z ze Szczecina, obecnie wojujący w kategorii półśredniej. Gdy w sierpniu 2022 roku sam wywalczył sobie miejsce w rządzonej przez Dana White'a organizacji, do której chce trafić cała światowa czołówka, szybko ustalił plan, że w oktagonie chce dokonać rzeczy wielkich.

Mateusz Rębecki marzył, by ta decyzja zmieniła jego życie

Rębeckiego miałem przyjemność oglądać z bliska w UFC w listopadzie ubiegłego roku, gdy wystąpił w słynnej, nowojorskiej hali Madison Square Garden. Dla kibiców boksu to legendarna mekka, gdzie duch sportów walki dosłownie unosi się w powietrzu i widać go z każdej strony, sięgając wzrokiem na eksponaty i pamiątkowe fotografie, przypominające o największych wydarzeniach w obiekcie na Manhattanie.

Już wtedy Polak zdał ważny egzamin. Nie tylko dlatego, że udźwignął ciężar widowiska, pokazał swoje umiejętności i już w pierwszej stosując tzw. balachę, pokonał przez poddanie Roosevelta Robertsa. Pierwotnie miał zmierzyć się z Nurullo Alijewem, ale gdy Tadżyk wypadł z powodu kontuzji, w trybie awaryjnym zakontraktowany został właśnie Amerykanin. W dodatku nie zrobił limitu kategorii, więc było wiadomo, że do pojedynku wyjdzie cięższy. Miało to swoje słabe i mocne strony, ale w żaden sposób ta sytuacja mentalnie nie zdeprymowała Polaka. Co więcej, Rębecki zgarnął też dodatkowy prezent, bowiem przejął 20 procent gaży potrąconej z zakontraktowanej wypłaty Robertsa.

- Szczerze powiedziawszy to w żaden sposób nie ma znaczenia, bo są to pieniądze na waciki. Nie zapominajmy, że trzeba odprowadzić podatek, a poza tym Amerykanin nie dostał kokosów. Za te pieniądze pójdę sobie pewnie z dwa-trzy razy do restauracji, ale to nie jest kasa, którą mógłbym w cokolwiek zainwestować. Tak jak pieniądze za bonus, gdzie w grę wchodzi już taka kwota, która początkowym zawodnikom UFC zmienia życie (chodzi o 50 tysięcy dolarów - przyp. AG). Jest to, według mnie, gamechanger - powiedział w naszym pamiętnym wywiadzie, w którym zajrzałem do wnętrza sportowca, nieco odkrywając go przed opinią publiczną.

Mateusz Gamrot przed UFC 305: Zobaczcie, jak warto jest być w życiu odważnym. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

I po niespełna roku "Rebeasti" doczekał się! I to w okolicznościach, gdy miał mnóstwo do udowodnienia, bo w maju musiał uznać wyższość Diego Ferreiry, przegrywając przez techniczny nokaut w trzeciej rundzie.

"Rebeasti" Rębecki dopiął swego. Gigantyczny bonus za walkę wieczoru

Powrót do oktagonu i na zwycięską ścieżkę jest jednak w wykonaniu Polaka spektakularny. Podczas gali UFC 308 w Abu Zabi, nasz wojownik wespół z Myktybekiem Orolbaiem stoczył niesamowity pojedynek, pełen dramaturgii, zostawiając w klatce mnóstwo serca i sporo zdrowia. Polak w starciu z zawodnikiem z Kirgistanu był underdogiem, ale pokazał, że w sporcie nie ma rzeczy niemożliwych. Wiedział, że druga porażka z rzędu drastycznie okroi jego perspektywy w UFC, dlatego walczył dosłownie "z wątroby", byle tylko przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. I zrobił to w rundzie trzeciej, mimo że nie zabrakło kontrowersji, bo jeden z arbitrów w tym czasie musiał patrzeć w inną stronę i wpisać wynik innej konfrontacji.

Nie zmieniło to faktu, że 32-latek niejednogłośną decyzją został okrzyknięty wygranym pojedynku. To był spektakl do tego stopnia emocjonujący, że przyćmił nawet starcie wieczoru. To właśnie ta "wojna" zasłużyła na miano najlepszej walki gali, a za nią poszło to, co Polak blisko dwanaście miesięcy temu nazwał "gamechangerem".

Były mistrz FEN i jego przeciwnik otrzymali niebagatelny bonus, w kwocie po 50 tysięcy dolarów.

Mateusz Rębecki w klatce UFC/Sarah Stier / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP
Mateusz Rębecki/Sarah Stier / GETTY IMAGES NORTH AMERICA / Getty Images via AFP/AFP
Mateusz Rębecki/FEN/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem