Łukasz Brzeski do UFC dostał się poprzez specjalny program szefa organizacji - Dana White's Contender Series. Wówczas wojownik z Podhala poddał w trzeciej rundzie Dylana Pottera. Następnie nasz zawodnik musiał długo czekać na debiut, bo został zawieszony za doping, a pojedynek z DWCS został uznany za nieodbyty. Polak nie zaliczył dobrego wejścia do UFC, przegrywał walkę za walką ostatecznie poniósł łącznie trzy porażki pod rząd. Dostał jednak ostatnią szansę i starcie Valterem Walkerem było dla niego być albo nie być w największej organizacji MMA na świecie. Koszmar polskiego wojownika. Dramatyczne chwile na gali w paszczy lwa Biało-Czerwony nie był faworytem, ale wielką motywacją do zwycięstwa musiało być przedłużenie kontraktu z UFC. Brzeski zaczął agresywnie w stójce, ale po chwili Brazylijczyk zdołał złapać i obalić wojownika znad Wisły. Po chwili rywalizacja ponownie przeniosła się na środek klatki, gdzie przeważał "Byk", ale na jego nieszczęście oponent z Kraju Kawy ponownie poszedł po sprowadzenie. UFC: Łukasz Brzeski wykorzystał ostatnią szansę Widać było, że zawodnik z Podhala poluje na nokaut. Taktyka rywala pozostawała niezmienna, mało efektowna i... skuteczna. W połowie walki Brzeski ponownie urwał się z parteru i obszernymi ciosami starał się powalić Brazylijczyka. Ten wydawał się jednak niewzruszony. Po dwóch rundach można było wnioskować, że jest 1-1, zatem trzecia odsłona była najważniejszą rundą w karierze Łukasza Brzeskiego. Mieliśmy jednak bardzo podobny scenariusz - Polak starał się punktować i trafiać Walkera, a ten po około dwóch minutach rozpędzony sprowadził Biało-Czerwonego do parteru. Tym razem było o tyle niebezpiecznie, gdyż wojownik z Ameryki Południowej wpiął się za plecy Polaka, kradł czas i szukał poddania. Po chwili przeszedł do bardzo niebezpiecznej pozycji, czyli dosiadu, gdzie miał już totalną kontrolę nad "Bykiem". Łukasz Brzeski wydostał się 43 sekundy przed końcem, był na górze, ale po chwili wypuścił pozycję, co wydawało się, że przekreśla jego szansę na triumf. Nic bardziej mylnego! Koniec końców trzeba było zaczekać do ostatecznej decyzji sędziów. Arbitrzy jednogłośnie wskazali na triumf Polaka, punktując we trójkę 29-28. Widocznie praca w parterze Walkera okazała się nieprzekonywująca, a wiele celnych ciosów Polaka sprawiło, że sędziowie przyznali mu pierwszą rundę.