28 lutego zawodnicy współpracujący z menadżerem Arturem Ostaszewskim, którzy walczyli w ACA, rozwiązali kontrakty z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w którą są też zaangażowani Czeczeni. Chodzi o Daniela Omielańczuka, Piotra Strusa i Łukasza Koperę. Nie powinni oni mieć problemu z zatrudnieniem w innych organizacjach, co pokazał przykład tego ostatniego, który związał się z Cage Warriors. Fakt rozstania z Polakami zbagatelizował wiceprezes ACA Asłanbek Badajew. W rozmowie z RB Sport podkreślał, że cała trójka była po dwóch porażkach i była blisko zwolnienia. - Kopera, Omielańczuk i Strus mieli dwie porażki z rzędu i byli na skraju zwolnienia - powiedział. - Podjęli taką decyzję, jaką podjęli, ich prawo. Nie zamierzamy zatrzymywać nikogo, kto nie chce walczyć w ACA. To nie na nich została zbudowana nasza organizacja. To mocni zawodnicy, ale odeszli, to odeszli. Co możesz zrobić? Być może i tak w niedalekiej przyszłości nasze drogi by się rozeszły - dodał. Co ciekawe, Badajew przyznał, że poza trójką Polaków, żaden z zagranicznych zawodników nie rozwiązał umowy z organizacją. Ba, nie mogą się doczekać walk. Tak przynajmniej wygląda to w opinii wiceprezesa ACA. - Żaden inny zawodnik nie powiedział, że nie chce dla nas walczyć. Zawodnicy pytają tylko o jedno: o logistykę. Jak wszystko będzie zorganizowane, czy będą w stanie dojechać i wystąpić. Nikt nie odmówił wprost walki, ale wszyscy się oczywiście martwią - przyznał Badajew.