Aspinall wrócił do walk po dokładnie rocznej przerwie, która wywołana była kontuzją kolana. Brytyjczyk w zeszłym roku na gali UFC w Londynie w 15 sekundzie walki z Curtisem Blaydesem doznał poważnego urazu kolana, który wykluczył go z treningów na długi czas. Jak się okazało mający polskie korzenie wojownik wrócił z przytupem. Anglik słynie z tego, że każda jego walka kończy się przed czasem. Tak i było tym razem. Starcie rozpoczęło się dość chaotycznie, Aspinall ruszył z pierwszą szarżą, ale Tybura starał się odpowiadać. Minutę później nie było już tak kolorowo dla Biało-Czerwonego. Reprezentant gospodarzy trafił czystym ciosem prostym, zawodnik z Uniejowa padł na matę, a 30-latek dokończył dzieła. Polak boleśnie znokautowany na gali UFC. Walka trwała minutę - To zupełnie nowa wersja mnie. Nie powiem, że wróciłem... Teraz mój umysł jest inny, moje ciało jest inne. Idę na całość - powiedział świeżo po zakończeniu pojedynku Tom Aspinall. UFC: Aspinall - Tybura Anglik nie ukrywa, że ma chrapkę na więcej i jego celem jest pas mistrzowski wagi ciężkiej. Przedstawił pozornie prosty plan, na jego zdobycie. - Pojadę do Paryża, usiądę w pierwszym rzędzie podczas walki Ciryl Gane - Sergei Spivac. Pokonam zwycięzcę, a potem Jona Jonesa - zaznaczył 30-latek. Gala UFC w Paryżu odbędzie się 2 września i właśnie tam zmierzą się Gane oraz Spivac. Obecnie czempionem kategorii królewskiej jest Jon Jones, który 11 listopada przystąpi do obrony trofeum w starciu ze Stipe Miociciem.