Jeszcze na dobre nie zdążyły opaść emocje po sobotniej walce podczas gali KSW 59, a na początku tygodnia w mediach pojawiła się informacja o postawieniu w stan oskarżenia słynnego zawodnika MMA. Jak się okazało, sprawa Mariusza P. dotyczy jego wtargnięcie do hostelu w Andrychowie w 2018 roku, kiedy miał rzekomo wymienić zamki w drzwiach, a następnie zacząć wywozić wyposażenie hostelu. Nagranie z tamtego zdarzenia trafiło nawet do sieci. Teraz Mariusz P. zdecydował się publicznie zabrać głos, publikując nagranie w mediach społecznościowych. Jak sam stwierdził, to "stary kotlet", po czym zaczął opowiadać, co zrobiłby dziennikarzom. "Zaczynam śmiać się z tego wszystkiego, ale chyba powinienem mu tak powiedzieć: "panie, przyjedź pan do mnie, to wtedy pogadamy". Wpuszczę go na podwórko i news będzie taki, że wszyscy go będą chcieli. Wpuszczę go na podwórko i poszczuję Berylem. Beryl mu dupę złoi, a Uzi rozerwie gacie" - powiedział sportowiec w instagramowym poście. W tle walka z "Bombardierem" "Niech jakiś "pismaczyna" weźmie się za dobrą robotę, gitary mi nie zawraca i nie wydzwania do mnie" - dodał zawodnik MMA, odwołując się do telefonu od pewnego dziennikarza. Mariusz P. odniósł się również do minionej walki, a raczej tej, do której nie doszło przez nagłe wycofanie się "Bombardiera" spowodowane zapaleniem wyrostka robaczkowego oraz konieczną hospitalizacją. "Czekamy. Niech "Bombardier" dochodzi do siebie i zweryfikujemy te senegalskie zapasy. Góra z górą się nie zejdzie, ale ja z "Bombardierem" muszę. Czekamy tylko, kiedy to się odbędzie" - dodał zwycięzca sobotniej walki na Instagramie. Sprawą Mariusza P. zajmuje się aktualnie wadowicki sąd. A