Bezpośrednią przyczyną śmierci Mateusza Murańskiego była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Takie informacje, bazujące na przeprowadzonej sekcji zwłok, kilka dni temu przekazała Interii rzecznika prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Grażyna Wawryniuk. "Na kolejne pytanie, co było przyczyną tej ostrej niewydolności, odpowiedzą niezbędne dalsze badania histopatologiczne i toksykologiczne. Tak więc, na tym etapie, mamy wstępne wskazanie, co było przyczyną śmierci. Dalsze prace wyjaśnią, co ją spowodowało" - dodała. Teraz pojawiły się następne informacje z prokuratury. Marcin Najman szczerze o śmierci Mateusza Murańskiego. "Ostrzegałem jego ojca" Kiedy pogrzeb Mateusza Murańskiego? "Wydano zgodę na przeprowadzenie ceremonii" Jak dowiedział się "Super Express", gdańska prokuratura zamknęła sprawę sekcji zwłok Mateusza Murańskiego. To oznacza, że niebawem rodzina zmarłego 29-latka będzie mogła w spokoju go pożegnać. "Zwłoki zostały już przekazane rodzinie i wydano zgodę na przeprowadzenie ceremonii pogrzebowej" - czytamy. Kiedy odbędzie się pogrzeb? Terminu na razie nie podano. Można się spodziewać, że w ostatniej drodze "Muranowi" towarzyszyć będą nie tylko jego bliscy, ale również liczni znajomi, z którymi zetknął się na różnych etapach swojego życia: czy to w środowisku sportowym, czy filmowym. Dla wszystkich jego śmierć jest ogromnym wstrząsem. "Gdy się dowiedziałem, gdy zostało to potwierdzone, to był dramat. Ja się popłakałem. Bardzo długo się przyjaźniliśmy, było za nami wiele pięknych chwil. My naprawdę byliśmy blisko, pomimo całej tej różnicy zdań, wszystkich rzeczy, które się wydarzyły. To był dramat dla mnie. Jeszcze byłem na planie 'Lombardu', gdy mi o tym powiedziano, więc tam, gdzie się poznaliśmy - powiedział Arkadiusz Tańcula serwisowi "WP SportoweFakty". Przedwczesne odejście aktora i zawodnika freak-fightów poruszyła również Zbigniewa Buczkowskiego. Panowie spotkali się na planie serialu "Lombard. Życie pod zastaw". "Bardzo go lubiłem. Był bardzo sympatyczny i kulturalny. Niestety wybrał drogę walk MMA i może ten wysiłek i presja go zabiły? Tak sobie to tłumaczę. Takie plotki chodzą. To był młody człowiek, powinien jeszcze długo żyć. Ogromna tragedia, składam rodzinie kondolencje" - opowiadał 71-latek w "Fakcie". Pod gdyńskim mieszkaniem Mateusza Murańskiego przejęci tragedią ludzie zostawiają znicze. W ten sposób chcą uczcić pamięć po mężczyźnie, który był pełen planów na przyszłość. "Przy drodze stoi zaparkowany samochód, w którym są jeszcze jego rękawice i buty na trening. Są też kable, którymi miał próbować odpalić samochód na kilka godzin przed śmiercią" - opisał "Fakt". Głos zabrała również sąsiadka sportowca, która spotkała go w wieczór przed jego śmiercią. Słowa trenera Mateusza Murańskiego dają do myślenia. "Z czasem to wszystko ujrzy światło dzienne"