Po zakończonej karierze bokserskiej Krzysztof Głowacki postanowił, że zmienia rozmiar rękawic na dużo mniejsze i sprawdzi się w formule MMA. Lepszego miejsca i czasu na debiut nie mógł sobie wymarzyć, gdyż pierwszy raz na nowych zasadach przyszło mu się mierzyć na PGE Narodowym. Były pięściarz stanął na przeciw również debiutującego Patryka "Gleby" Tołkaczewskiego, który zasłynął z krwawych walk na gołe pięści. Torunianin jest członkiem grupy promotorskiej popularnego rapera "Kizo" - MTS. Stąd między innymi angaż do największej organizacji MMA w Polsce. Zobacz: Artur Szpilka: Nie chcę już boksować Przed starciem trudno było wytypować faworyta. Za "Glebą" przemawiała ringowa agresja, z kolei po stronie "Główki" zdecydowanie było sportowe doświadczenie. Starcie zakontraktowano na trzy rundy po trzy minuty. Panowie rzucili się na siebie od samego początku, jako pierwszy czysto trafił wojownik z Torunia, który podłączył byłego boksera, ale nie zdołał początkowo go wykończyć. Później "Gleba" poszedł po swoje i obalił Głowackiego, ale ten ekwilibrystycznie poczekał na jeden moment i wypalił potężnym sierpem z dołu, nokautując Tołkaczewskiego. - To było instynktowne - powiedział po walce. - Ale spokojnie, będą jeszcze lepsze walki - dodał były mistrz świata. W pierwszej walce na gali XTB KSW Koloseum II zmierzyli się Sebastian Romanowski i Mateusz Joniak. Panowie zostali dodani do karty walk dosłownie dzień przed wydarzeniem. Zestawienie to wypełniło lukę po potyczce Jakuba Wikłacza, który zrezygnował z walki z Werllesonem Martinsem, który nie wypełnił limitu wagowego (czytaj więcej). Koniec końców starcie potrwało pełne trzy rundy, a sędziowie jednogłośnie wskazali zwycięstwo Joniaka.