Rafał Haratyk wrócił do klatki po 11-miesięcznej przerwie. Wcześniej przez 2,5 roku występował w czeczeńskiej organizacji ACA. Jednak wskutek wojny na Ukrainie, wszyscy Polacy walczący we wspomnianej organizacji zerwali kontrakty. Teraz "Polski Czołg" miał przed sobą nowe wyzwanie, jakim było zdobycie pasa wagi średniej organizacji ARES FC. ARES FC 11: pas uciekł z rąk Rafała Haratyka Polak nie był faworytem, lecz miał olbrzymią chrapkę na sprawienie niespodzianki. Ostatnie tygodnie przygotowań nie były jednak dla niego bardzo łatwe, bowiem trapiły go kontuzje i choroba. Trener 35-latka Damian Herczyk w rozmowie z Interią zdradził, że udało się na szczęście dokończyć cykl treningowy, wybrać się do Francji i w wyjątkowo łatwy sposób zbić wagę. Trzeba przyznać, że taktyka Polaka na ten pojedynek była strzałem w dziesiątkę. Wojownik z Bielska-Białej wykorzystywał słabe grapplingowe punkty "Lazy Kinga", skutecznie obalał i kontrolował oponenta. Nie był to efektowny styl walki, z trybun można było usłyszeć gwizdy. Mimo to strategia okazywała się efektywna... aż do pewnego momentu. Kibice, komentatorzy i sam Haratyk byli w szoku przez to, co wydarzyło się w ostatnich sekundach. Polak zdecydowanie wygrywał na punkty. Jedną nogą sięgał już po trofeum mistrzowskie. Jedną nogą, bowiem druga została wyłapana przez Francuza niecałe pół minuty przed końcową syreną. Abdouraguimov zapiął szczelną balachę na kolano i zmusił, aby "Polski Czołg" się poddał. - 22 minuty przegrywał tę walkę Abdoul i wyczarował na 25 sekund przed końcem. Kandydat do poddania roku - skwitował na Twitterze komentator KSW Dominik Durniat. - Niewiarygodne... 25 sekund do końca. Balacha na kolano. Pas był już Rafała. Wydawało się, że nic się nie stanie. A tu wyczarował... Przykro, bo kawał walki Rafała. Zasłużył na to zwycięstwo - napisał z kolei prowadzący program "Oktagon Live" Maciej Turski.