Tereszyn zdobył popularność dzięki gigantycznym bicepsom, przez które chciał upodobnić się do marynarza Popeye'a z popularnej amerykańskiej kreskówki. Jego profil na Instagramie obserwuje prawie pół miliona fanów. Niewiarygodny efekt osiągnął, idąc na skróty - poprzez wstrzyknięcie syntholu. Mieszanka oleju, lidokainy (środek znieczulający) i alkoholu to sposób na błyskawiczne zwiększenie mięśni do nienaturalnych rozmiarów. Tereszyn pompował domięśniowo miksturę, wywołując stan zapalny, przez co mięśnie puchły i nienaturalnie powiększały rozmiary. Zwiększył objętość bicepsa, ale nie siłę, o czym boleśnie miał okazję przekonać się w klatce. Podczas walki w Abakanie dostał lanie od starszego o 20 lat Olega Mongoła, który bynajmniej nie jest wybitnym wojownikiem MMA, a blogerem. Tereszyn próbował wcześniej zostać mistrzem w... policzkowaniu, ale miejsce w szeregu boleśnie wskazał mu Wasilij Kamocki, po którego ciosie rosyjski "Popeye" wylądował półprzytomny na podłodze. Tereszyn wciąż więc poszukuje dla siebie miejsca w show-biznesie, ale lekarze ostrzegają, że jego kariera może nie potrwać długo, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że faszerowane syntholem ręce trzeba będzie amputować. Wstrzykiwanie tej mazi może prowadzić do zatoru płucnego, udaru mózgu, czy zawału serca. Poza tym trute w ten sposób mięśnie umierają i zamieniają się w zbędny balast. MZ