Partner merytoryczny: Eleven Sports

Najpierw powalił Fury'ego, a teraz taki nokaut. "Ubił" rywala do nieprzytomności

Francis Ngannou znowu o sobie przypomniał, a dokładniej o sile jego ciosu. Słynny zawodnik MMA, który ma za sobą dwa epizody bokserskie powrócił do swojej koronnej dyscypliny i zebrał kolejny skalp. Kameruńczyk zadebiutował w organizacji PFL na gali w Rijadzie i w walce wieczoru szybko znokautował Renana Ferreirę. Na głowę Brazylijczyka spadło kilka potwornych bomb, które sprawiły, że stracił przytomność. W całej sytuacji można przyczepić się do sędziego, który zareagował zdecydowanie za późno.

Francis Ngannou
Francis Ngannou/FAYEZ NURELDINE/AFP

"Predator" zasłynął swoją niesamowitą eksplozywnością i umiejętnością kończenia rywali w pierwszej rudzie. To wszystko pozwoliło mu sięgnąć po najcenniejsze trofeum w MMA, czyli pas wagi ciężkiej UFC. Kameruńczyk zdołał raz obronić swoje trofeum, a następnie przeniósł się na ring bokserski, gdzie również sprawił ogromną niespodziankę.

Na początku zmierzył się z Tysonem Furym, którego... posłał na deski! Bo bardzo wyrównanej walce przegrał jednak przez niejednogłośną decyzję sędziowską. Mimo wszystko "Król Cyganów" zdecydowanie zlekceważył Ngannou i na własnej skórze przekonał się o jego sile ciosu. Później "Predator" zmierzył się z Anthonym Joshuą, ale tutaj już został przeczytany. "AJ" poprowadził bój pod swoje dyktando i już w drugiej rundzie znokautował Kameruńczyka.

38-latek po 2,5-letniej przerwie od MMA wrócił do swojej koronnej dyscypliny, aby zadebiutować w organizacji PFL. Na gali w Rijadzie zmierzył się w main evencie z dominatorem federacji w dywizji królewskiej Renanem Ferreirą. "Pradator" na początku miał małe kłopoty, bowiem wpadł w duszenie trójkątne, ale szybko się wydostał. To był początek kłopotów Brazylijczyka. Batalia pozostała w parterze, ale to Ngannou miał dominującą pozycję. Zasypywał oponenta coraz to mocniejszymi ciosami, które powoli odbierały świadomość.

Francis Ngannou wrócił do MMA i od razu nokautuje. Brutalne sceny w Rijadzie

Koniec końców Ferreira padł nieprzytomny, a sędzia pozwolił na zadanie jeszcze dwóch ciosów. Dopiero później rzucił się przerwać bój. Dla Kameruńczyka była to siódma wygrana w MMA z rzędu. Ostatni raz smaku porażki w tej dyscyplinie zaznał w 2018 r., kiedy to musiał uznać wyższość Derricka Lewisa.

Tyson Fury i Francis Ngannou/AFP
Francis Ngannou/AFP
Jan Błachowicz: Ten rok przerwy to nie był stracony czas. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem