Wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy w pamiętnym odcinku "Hejt Parku" na antenie Kanału Sportowego do programu z Marcinem Najmanem zadzwonił zza oceanu Andrzej Fonfara i powiedział "El Testosteronowi" kilka gorzkich słów. Od tamtego czasu panowie nie szczędzili sobie uszczypliwości w mediach społecznościowych. "Polish Prince" wielokrotnie podkreślał, że nie interesuje go walka freak figtowa. Władze Clout MMA zdołały jednak przekonać byłego pretendenta do walki o pas mistrza świata w boksie. Wielkim atutem Fonfary było miejsce gali, czyli warszawski Torwar, w którym czuje się jak w domu. Z kolei samozwańczy "Cesarz polskich freak fightów" wyszedł w asyście Starożytnych Rzymian oraz zdobytego przed laty pasa mistrza Europy WKU. Tomasz Hajto uduszony. Zbigniew Bartman przetrwał chwile grozy i zwyciężył Ostatecznie wybrzmiał pierwszy gong, a emocje przeniosły się na środek okrągłej klatki. Najman od razu wpadł z mocnymi ciosami i poszedł po obalenie. Fonfara nie dał zrobić sobie krzywdy i uniknął sprowadzenie. Chwilę później "El Testosteron" spróbował tej samej taktyki i nawet trafił obszernym sierpem, ale to nie wystarczyło i dalej nie złapał "Polskiego Księcia", który odpowiedział potężnym ciosem na skroń. Pojedyncze uderzenie okazało się tak mocne, że rozcięło twarz Marcina Najmana i posłało go na deski. Fonfara od razu dokończył dzieła i zasypał rywala ciosami. Sędzia ostatecznie przerwał pojedynek w zaledwie 16 sekund. - Trafił mnie pierwszym ciosem, ale mam mocną szczękę. Moje ciosy doszły. Muszę przyznać, że nie spękał i ruszył. Nie jestem zawodnikiem MMA i nigdy nie będę, widzicie mnie tutaj ostatni raz - powiedział tuż po zakończeniu walki były pretendent do pasa mistrza świata. - Wiedziałem, że będzie leciał na mnie z cepami. Dlatego też trzymałem ręce szeroko. Marcin powiedział mi przepraszam, ja też. Topór wojenny zakopany. Przyjaciółmi nigdy nie zostaniemy, ale jak się kiedyś spotkamy, to mu rękę podam. Mam do niego szacunek - dodał. - Żałuję, że nie zostałem w stójce. Widziałem, że trafiłem po pierwszym ciosie. Zakopaliśmy topór wojenny. Daliśmy sobie po razie i negatywne emocje zeszły. Mocno bije i jest ciężki, dlatego nie udało mi się go obalić. Rozbił mi łuk brwiowy. Ja też nie pozostałem dłużny - uznał z kolei Marcin Najman.