Marcin, podczas najbliższej gali KSW stoczysz swoją drugą walkę w formule MMA. Twoim rywalem będzie Przemysław Saleta. Na jakim etapie przygotowań jesteś? Marcin Najman: - Trenuję już drugi tydzień. Zobaczymy, jak to będzie. W tej chwili dość dużo biegam. Kondycja będzie bardzo ważna. Nad jakimi elementami będziesz szczególnie pracował przed tą walką? Czym zechcesz zaskoczyć rywala? - Czy ja wiem: skłony, skłony mogą być ważne (śmiech). Przemysław Saleta w każdym wywiadzie podkreśla, że ta walka to nie sport, lecz sprawa osobista. - On robi wielki błąd, tak stawiając sprawę. Wypowiadając takie słowa, sam jako mężczyzna stawia się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Wydaje mi się, że on ciągle nie może poradzić sobie z demonami przeszłości. Zamiast zdystansować się do naszych zaszłości, to rozdrapuje tę ranę i nie pozwala jej się zabliźnić. Ja do tej walki podchodzę w stu procentach sportowo. Jestem zdystansowany do wszystkich tego typu wypowiedzi Salety. On uważa ten pojedynek za wyrównanie rachunków, a ja, jako zawodowy sportowiec, podchodzę do tego inaczej. Czy na KSW 14 zobaczymy ringową wojnę? - Kto wie, może nawet wojnę trojańską (śmiech). Przemysław Saleta w jednym z wywiadów powiedział, ze po walce z tobą chce stoczyć pojedynek z Andrzejem Gołotą... - Nie do końca jestem przekonany, co motywuje Saletę do tego, by odgrzewać te pojedynki.Walkę ze mną, która już de facto w niedalekiej przyszłości stanie się faktem, czy prowokowanie Andrzeja Gołoty, by z nim walczył. Prawda jest taka, że Saleta nigdy nie dorastał nawet w połowie poziomem do Andrzeja. Dzieliła ich przepaść! Trudno to w ogóle porównywać. Ponadto Saleta w swojej karierze komentatorskiej wypowiedział tyle złych słów na temat Andrzeja Gołoty, a po walce Gołota vs. Tyson w szczególności. Andrzej nie powinien się na to się zgodzić. Kim jest Saleta przy nim? De facto nikim! Andrzej Gołota to jest żywa legenda, która tak naprawdę otworzyła drzwi polskiemu boksowi zawodowemu. A Saleta całe życie próbował go poniżać. Niektórzy na siłę upatrują następcy Andrzeja Gołoty w Andrzeju Wawrzyku, zgadasz się z tym? - Nie, no proszę cię, bądź poważny. Ich jedyny wspólny mianownik to imię. Porównywanie Wawrzyka do Gołoty to tak, jak porównywanie poloneza do BMW. Kiedy ostatnio widziałeś się z Przemysławem Saletą? Jak wyobrażasz sobie wasze spotkania podczas konferencji prasowych? - Nie zastanawiałem się nad tym. Jego osoba nie robi na mnie żadnego wrażenia. Czy Saleta na konferencji będzie, czy go nie będzie, to jest dla mnie zupełnie drugorzędna sprawa. Zostałem postawiony przez niego w sytuacji bez wyboru. W każdym wywiadzie będę podkreślał, że ja tego pojedynku nie chciałem. Robił prowokacje w mediach, by mnie do tej walki zmusić, i to mu się udało. Przygotowuję się do tej walki jak do każdej innej rywalizacji. Jego osobiste animozje mnie w ogóle nie interesują. Wnioskuję, że podasz mu rękę jak na dżentelmena przystało. - Jak będę widział, że jest ku temu okazja, to tak. Mogę mu podać rękę, nie widzę problemu. Przemysław Saleta ostatnio powiedział, że nie szanuje cię jako człowieka, powiedział także, że jesteś " przekleństwem boksu zawodowego". - Jeżeli już, to jestem raczej przekleństwem Przemysława Salety. Boks to moja miłość, która dała mi wszystko, a więc mogę powiedzieć, że jest odwzajemniona. Krzysztof Kułak powiedział, że kiedyś udawałeś boksera zawodowego, a teraz udajesz zawodnika MMA... - Temat Kułaka już zakończyłem. Jako człowiek i jako sportowiec nigdy mnie nie interesował. Na jego temat nigdy się nie wypowiadałem, bo jego osoba jest mi zupełnie obojętna. Po jego kilku prowokacjach stwierdziłem, że jak bardzo chce ze mną walczyć, to jestem do dyspozycji. Teraz już wiemy, że do tej walki nie dojdzie. Temat Kułaka jest dla mnie zamknięty. Zawodnika MMA nigdy nie udawałem, bo nigdy nie byłem zawodnikiem MMA i nigdy nie będę zawodnikiem MMA. Jestem pięściarzem! W formule MMA walczę jako pięściarz, zawsze to powtarzałem. A co do ocen na tle bokserskim, to przyjmuje to jako żart, bo Krzysztof Kułak nie ma zielonego pojęcia o boksie. Jeśli pokonasz Przemysława Saletę, to dalej będziesz walczył w formule MMA czy zobaczymy cię na ringach bokserskich? - Jeżeli pokonam Saletę, to będę chciał rewanżu z Mariuszem Pudzianowskim. A jeśli przegrasz? - Jeśli przegram, to pozostanie mi tylko z wędką pójść na ryby. Czyli definitywny koniec kariery? - De facto tak. Gdybym przegrał z Saletą, to nie wyobrażam sobie, jakbym mógł dalej kontynuować sportowa karierę. No, nie oszukujmy się, Mike'm Tysonem to on nie jest (śmiech). Rozmawiał: Sebastian Żurawski/BoxingNews.pl