Jeszcze przed ogłoszeniem walki Mariusza Pudzianowskiego z Eddiem Hallem na gali KSW 105 media obiegła sensacyjna nowina - Mariusz Pudzianowski jest w trakcie negocjacji z Fame MMA. Co prawda wcześniej w mediach przewijał się temat potencjalnego debiutu "Pudziana" we freak fightach, ale kiedy okazało się, że włodarze w istocie podjęli się negocjacji, wśród fanów zapanowało niemałe poruszenie. Ostatecznie rozmowy zostały przerwane, a dopiero po czasie na jaw zaczęły wypływać szczegóły fiaska negocjacji. To, że w ogóle miały one miejsce "Pudzilla" sam potwierdził. Jeden z jego niedoszłych rywali, Natan Marcoń ujawnił, że sporną kwestią okazały się pieniądze, a raczej ich brak. Pudzianowski miał domagać się wypłaty jeszcze przed galą, a Fame MMA miało w ostatnim czasie problemy z wypłacalnością. - Pieniądze miał dostać przed walką. Dlatego nie doszło do tego. Mieli mu dać pieniądze przed walką, ale nie mieli, bo zablokowali [konta organizacji - przyp. red.] - zdradził Marcoń. Możliwy zwrot akcji ws. Pudzianowskiego. Głos zabrał właściciel GROMDY W weekend znów zrobiło się głośno wokół Pudzianowskiego, a wszystko za sprawą jego komentarza do słów właściciela organizacji GROMDA, Mariusza Grabowskiego. Ten zadeklarował w ostatnim wywiadzie, że byłoby go stać na podpisanie kontraktu z byłym strongmanem. W sieci zawrzało, gdy nadeszła odpowiedź "Pudziana". Potwierdziły się doniesienia ws. odwołanej walki Pudzianowskiego. Oburzające kulisy Komentarz "Pudzianowskiego" błyskawicznie rozbudził wyobraźnię kibiców i wywołał lawinę spekulacji na temat jego możliwego debiutu w organizacji słynącej z brutalnych walk na gołe pięści. A jako że Grabowski wyraźnie podkreślił, że w jego opinii "Pudzian" poradziłby sobie w GROMDZIE, nie ulega wątpliwości, że pomysł na zakontraktowanie go nie jest jedynie fantazją fanów.