W grudniu 2019 roku Świerczewski stoczył jak na razie swoją jedyną walkę w MMA. Na gali FFF2 pokonał Grega Collinsa. Były reprezentant Polski nie wyklucza swojego powrotu do klatki. Od wielu miesięcy prowadzi wojnę na słowa z Marcinem Najmanem za pośrednictwem mediów i chciałoby zobaczyć ich pojedynek. Świerczewski twierdzi, że mógłby się na taki pojedynek zdecydować. Wyżej ceni jednak umiejętności Najmana, dlatego uważa, że do walki nie dojdzie, bo były pięściarz boi się ewentualnej porażki. - On już coś umie, niewiele, ale umie. Ja też niewiele albo prawie nic. Musiałbym się dobrze przygotować z Mirkiem Oknińskim w Szkole Walki Wilanów. Wtedy mógłbym podjąć wyzwanie, ale na dziś myślę, że jest mocniejszy - powiedział popularny "Świr" w rozmowie z Interią. - Jestem słabym zawodnikiem. Dla niego to by była potwarz, gdyby przegrał z byłym piłkarzem, który trenował MMA parę razy w życiu. Dlatego jestem przekonany, że ze mną nie zawalczy. Będzie mówił, wyzywał mnie. Taki ma wizerunek, jak klaun w cyrku - dodał. Świerczewski ocenił też ostatnią walkę Najmana. "El Testosteron" szybko uporał się z Dariuszem "Lwem" Kaźmierczukiem. Były piłkarz twierdzi, że rywal był bardzo słaby i Najman nie ma najmniejszych szans w starciach z profesjonalnymi zawodnikami MMA. - Wybrał sobie przeciwnika żadnego. Jest klaunem tego sportu. To tak, jak ja bym powiedział, że powinienem grać w Realu i co tu robię. Ubiera czapeczkę, powyzywa ludzi, zrobi show i próbuje walczyć z najlepszymi. Nie ma z nimi żadnych szans - ocenia "Świr". MP