Milanović na co dzień pracuje jako ochroniarz. Pomaga m.in. Marcinowi Gortatowi. Obsługuje również gale Fame MMA. Był więc też obecny na niedzielnej konferencji prasowej przed galą Fame MMA 10. Tam został zapytany o swój niedawny pojedynek z "Pudzianem". Serb dowiedział się o pojedynku tuż przed galą. Wskoczył na zastępstwo, bo senegalski "Bombardier", który pierwotnie miał wystąpić w walce wieczoru gali KSW 59, miał atak wyrostka robaczkowego. "Pudzian" nie miał problemów z odniesieniem zwycięstwa. Były strongman potrzebował 72 sekundy, aby zakończyć walkę. Milanović twierdzi, że spory wpływ na wynik walki miało to, że Pudzianowski trzymał się siatki, broniąc się przed obaleniem. - Złapał się cham siatki. To go uratowało i przegrałem. 30 lat trenuję judo. Z przyzwyczajenia położyłem się na brzuchu w pozycji bezpiecznej. Niestety w MMA nie była to pozycja bezpieczna. Wygrał, ale chcę rewanżu - zadeklarował - Myślę, że gdyby nie złapał się klatki, to na 80 procent bym wygrał. Dziwiłem się czemu nie upada? Zbyt długo trzymał się siatki - dodał. Milanović chce walczyć z "Popkiem" Milanović zdradził też, jak doszło do jego walki z Pudzianowskim. Judoka miał być w narożniku jednego z zawodników, a tymczasem sam wyszedł do klatki. - Miałem być w narożniku kolegi z Bałkanów. Padło pytanie, czy chcę. Powiedziałem: "Czemu nie". Znienacka wziąłem walkę, ale nie żałuję - powiedział. Serb nie zamierza kończyć z MMA. Przyznaje, że po występie w walce wieczoru gali KSW 59 dostaje kolejne propozycje. Twierdzi nawet, że gdyby miał czas na przygotowania, to wygrałby z "Pudzianem". Nie wyklucza też występu na Fame MMA, a jako ewentualnego rywala wskazał "Popka". - Chcę rewanżu, ale muszę się przygotować. Dwa lata bardzo mocno nie trenowałem, ale teraz muszę być przygotowany, bo wszyscy dzwonią. Od poniedziałku wziąłem się ostro za treningi. Czekam też na waszą propozycję, bo nie jestem związany z KSW - przyznał. MPTego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!