"Pudzian" chce się odbudować po porażkach z Karolem Bedorfem i Szymonem Kołeckim. Podczas tej drugiej walki, doznał kontuzji uda. W efekcie, już po 31 sekundach, przegrał pojedynek. Od tamtego czasu, czyli 23 marca, nie pojawił się w klatce. Od zdarzenia minęło już ponad pół roku i zawodnik z Białej Rawskiej nie odczuwa skutków urazu i podkreśla, że jest świetnie przygotowany do sobotniego pojedynku na gali KSW 51 w Zagrzebiu. - Po ostatnich walkach nie mam ani jednego obicia czy stłuczenia. Sparingi były mądrze robione, wszystko z głową. Oczywiście, że chciałoby się szaleć z poczuciem, iż jestem nie do złamania. Rozsądek i doświadczenie mówi, że troszeczkę trzeba wyhamować. Wszystko się psuje, nic nie trwa wiecznie. Nie było wielkiego "orania". Trenowałem sześć dni w tygodniu, ale mądrzej - mówił w rozmowie z Polsatem Sport. Na potwierdzenie tej tezy, Pudzianowski wrzucił filmik, na którym uderza w worek z prędkością niespotykaną w wadze ciężkiej. Napisał też -"Zero kontuzji nawet paluszek nie boli aż nie wierze w to". Wygląda więc na to, że "Pudzian" jest w najlepszej formie od kilku lat. Nie będzie miał jednak łatwego zadania. Erko Jun to wschodząca gwiazda federacji KSW. Wygrał trzy dotychczasowe walki, ale jego rywale to były "freaki", takie jak: Tomasz "Strachu" Oświęcimski, Paweł "Popek" Mikołajuw i Akop Szostak. Bośniak wszystkich znokautował. Pudzianowskiego, po 10 latach spędzonych w MMA, można już uważać za pełnoprawnego zawodnika. Dla Bośniaka będzie to największe wyzwanie w karierze. Jeśli je przejdzie, udowodni dużą sportową klasę i być może otworzy sobie drzwi nawet do walki o mistrzowski pas. MP