- Zrobię wszystko, aby Prater nie zepsuł mi 30. urodzin, które będę obchodził w dniu pojedynku. To ja mam tak poprowadzić walkę, by sprawić sobie prezent, a nie oglądać się na przeciwnika. Mam świetną serię dziewięciu zwycięstw z rzędu i chcę ją kontynuować - powiedział Daniel Skibiński, legitymujący się rekordem 15-5 (3 KO, 2 SUB). Za trzy tygodnie "Skibę" czeka pojedynek z 39-letnim Carlem "Neo" Praterem (34-20-1, 2 KO, 18 SUB), znanym z walk w takich federacjach jak UFC czy Bellator. Jako młody chłopak zaczynał od brazylijskiego ju-jitsu, judo i zapasów. Szybko do swego arsenału dołączył boks i kickboxing, a następnie poleciał do Tajlandii uczyć się muay thai. Dziś jest kompletnym zawodnikiem MMA. - Kiedy Prater debiutował wśród zawodowców, miałem zaledwie 12 lat. Stoczył 55 walk, prawie trzy razy więcej ode mnie. Opowiadał, że jako doświadczony fighter wie, jak trenować i walczyć mądrzej niż kiedyś. Wierzę, że przyjedzie w dobrej formie i swoje słowa zamieni w czyny, a nie tylko po to, by odcinać kupony od pięknej kariery - przyznał Polak. Zdeterminowany Daniel Skibiński od dawna powtarza jak mantrę, że chce być najlepszym na świecie zawodnikiem wagi półśredniej (do 77 kg). - Jestem bardzo ambitnym sportowcem i z uporem dążę do celu. Każdą kolejną walkę traktuję jako najtrudniejszą, zresztą bez dwóch zdań z takim rywalem, piszącym od lat historię MMA, jeszcze nie rywalizowałem. Nie mogę jednak dać plamy. Pod względem umiejętności technicznych Prater umie mnóstwo, lecz jego piętą Achillesową jest metryka. Prawie 40 lat w kategorii półśredniej to bardzo dużo, jest wyeksploatowany. W wadze ciężkiej granica wieku przesuwa się, ale nie w naszej kategorii - mówi czempion Babilon MMA.