Pojedynek ciosami prostymi dobrze zaczął Brzeski. Była również dobra obrona przed próbą sprowadzenia do parteru - co się często powtarzało, a z czasem było coraz bardziej do przewidzenia. Piwowarski odpowiadał niskimi kopnięciami i nastawił się na obszerne sierpowe, które zaraz spowodowały opuchliznę nad okiem rywala. Brzeski również nie zamierzał odpuszczać i wyprowadzał mocne niskie kopnięcia, którymi przestawiał twardego oponenta. Brzeski dobrze bronił, a gdy był w parterze, atakował choćby kolanami na tułów. ''Piwo'' miał swoją dużą szansę, gdy poszedł za ciosem i dwukrotnie mocno wstrząsnął rywalem. Jednak nie wykorzystał szansy i szybko klinczował, a następnie popisał się rzutem przez biodro. W końcówce obaj byli już mocno zmęczeni, ale trudno się dziwić, bo narzucili bardzo mocne tempo jak na kategorię ciężką. W drugiej odsłonie dużo lepszą, a przede wszystkim szybszą regeneracją popisał się Brzeski. W stójce zaczął dominować, ale twardy Piwowarski robił co mógł i nawet ponownie próbował "skrętówki", jednak była ona daleka od dopięcia celu. Z jego strony pojawiły się dobre ciosy podbródkowe, a nawet przez chwilę niespodziewanie próba gilotyny w stójce. Wszystko zakończyło się "gradobiciem" w parterze. Brzeski niczym karabin maszynowy wyprowadzał następne ciosy i sędzia był zmuszony przerwać ten naprawdę dobry pojedynek.